Luiza opadła
bezwładnie na ciało Janka. Przez chwilę nie mogła złapać oddechu. Skoczek
złapał ją za biodra po czym przejechał palcem po jej boku kończąc na piersi.
Oboje chwilę leżeli w bezruchu, gdy nagle dziewczyna odskoczyła na drugą stronę
łóżka zakrywając swoje nagie ciało prześcieradłem. Janek zaniepokoił się stanem
rzeczy i opierając się na łokciach popatrzył kochance w oczy.
- Coś się
stało? – zapytał i zaniepokoił się jeszcze bardziej, gdy Luiza drgnęła po
dotknięciu przez niego jej policzka.
- Nie
powinniśmy.
- Przecież
było dobrze..
- To miał
być tylko jeden raz. Tego teraz nie powinno być. – wstała z łóżka i pod wpływem
szybkości z jaką to zrobiła spadło prześcieradło, którym była nakryta. Janek
widząc to uśmiechnął się lekko, a Luizę ogarnął wstyd i cała się zarumieniła.
Podniosła je szybko i zakryła się ponownie.
- To był
błąd. Janek, mieliśmy zapomnieć. W przypływie złości do Ciebie napisałam. – jej
oczy nagle się zaszkliły. – idę teraz do łazienki, gdy z niej wyjdę Ciebie ma
nie być.
- Luiza..
- Proszę,
nie komplikuj.. – powiedziała i zniknęła za drzwiami łazienki.
Skoczek nie
wiedział co ma myśleć. Miał mętlik w głowie. Coraz bardziej utwierdzał się w
przekonaniu, że nigdy nie zrozumie kobiet. Myślał, że jest bliżej niż dalej
jeśli chodzi o względy Luizy. Chociaż gdyby był jej obojętny nie pisałaby do
niego, nie kusiłaby i nie zgodziłaby się na ten seks.
Z wielkimi
niechęciami skoczek zaczął zbierać swoje ubrania z podłogi. Ubrał się i zaczął
oglądać zdjęcia Luizy i Łukasza, które były poukładane na komodzie. Na każdym z
nich wyglądali na szczęśliwych. Ona taka uśmiechnięta, a on zapatrzony w nią
jak w obrazek. Gdyby w rzeczywistości była taka szczęśliwa w tym związku nie
wskakiwałaby mu do łóżka. Porozglądał się jeszcze chwile po mieszkaniu i
wyszedł trzaskając drzwiami.
Luiza
słysząc, że Janka już nie ma wyszła z łazienki. Usiadła na kanapie i zaczęła
płakać. Sama nie do końca rozumiała swojego zachowania. Kochała Łukasza, ale
Janka nie potrafiła zignorować. Od tamtej pory postanowiła ograniczać swoje
wizyty na treningach i zawodach.
Wybiła równo
dwudziesta trzecia trzydzieści. Luiza siedziała opatulona w koc z gorącym
kubkiem herbaty w ręce. Łukasz wszedł do mieszkania rzucając klucze na szafkę z
butami.
- Co tak
siedzisz? – rzucił kierując swój wzrok na narzeczoną.
- Czekam.
- Na co?
- Na Ciebie.
- Coś się
stało? – zapytał zdziwiony.
- Musiało
się cos stać? – wstała kładąc mało delikatnie szklankę na szklanej ławie.
- Luiza..
Jestem zmęczony. Zrobiłabyś mi coś do jedzenia?
Dziewczyna
głośno prychnęła.
- Bozia
rączki dała? Sam sobie zrób. – odwróciła się i poszła do sypialni. Szybko
przebrała się w satynową koszulę nocną i położyła się.
Kiedy była
bliska zaśnięcia poczuła jak druga połowa łóżka zapada się pod ciężarem ciała
Łukasza.
- Śpisz? –
powiedział i pogładził ją po policzku. Luiza ani drgnęła, udawała, że śpi. Nie
miała ochoty z nim rozmawiać.
Kilka dni
później.
- Nie wiem,
Patrycja. Jeszcze teraz zapomniał jakiś
papierów i muszę mu je przynieść. – powiedziała rozglądając się w lewo i prawo
czy może przejść na drugą stronę ulicy. – Znając moje szczęście natknę się na
Janka.
- Pójdziesz
szybko do biura, położysz mu na biurku i wyjdziesz, lub może przeczekaj aż
wszyscy skoczkowie pojadą na górę skoczni.
- Chyba będę
musiała tak zrobić. Nie potrafiłabym mu znowu spojrzeć w oczy.. Kończę, buziak.
– rozłączyła się i weszła na teren skoczni.
Zaczęła się
nerwowo rozglądać. Teren czysty. Szybko ruszyła w stronę biura. Zapukała, lecz
nikt się nie odzywał. Chwyciła nieśmiało klamkę i pchnęła lekko drzwi.
Pomieszczenie było puste, żadnego żywego ducha. Zostawiła teczkę obok innych
dokumentów i ruszyła do wyjścia. Położyła rękę na klamce, nagle poczuła jak
opada i ktoś mocno pchnie drzwi. Odskoczyła i wychyliła głowę. Kiedy zobaczyła
Janka jej ciało przeszyła fala gorąca.
- No masz. –
syknęła.
Skoczek
uśmiechnął się na jej widok.
- Luiza..
- W sumie to
już wychodzę. Cześć. – próbowała ominąć Janka, jednak ten zastawił jej drogę.
Zamknął drzwi i złapał ją za rękę. Luiza szybko ją wyrwała.
- Co Ty
robisz? – zapytała z pretensją w głosie.
-
Porozmawiajmy.
- O czym? O
czym Ty jeszcze chcesz rozmawiać?
- O nas.
Dziewczyna
prychnęła.
- Nas nie ma
i nigdy nie było.
- Dlaczego
tak się wzbraniasz przed uczuciem do mnie? – popatrzył jej w oczy.
- Przed
czym? – zaśmiała się. – To, że poszłam z Tobą dwa razy do łóżka nie oznacza od
razu, że Cię kocham.
- Nie mówię
o miłości.
- Nic do
Ciebie nie czuję. - mówiąc to skłamała. Najzwyczajniej w świecie skłamała.
Janek nie był jej obojętny, nie potrafiła przestać o nim myśleć. O jego dotyku,
pocałunkach, uśmiechu. Dłoni, która dotykała każdej części jej ciała. Nie
chciała jednak się w nic plątać. Nie chciała stracić Łukasza, którego naprawdę
kochała. No i nie chciała robić problemów Jankowi.
- Więc po co
tamtego dnia do mnie napisałaś? Dlaczego się ze mną przespałaś?
- Nie wiem.
– wzruszyła ramionami.
- Czyli co?
Jesteś szmatą, która nie potrafi odmówić?
Luizie
wydawało się, że się przesłyszała. Janek nazwał ją szmatą. Zamachnęła się i
mocno uderzyła go w twarz. Skoczek złapał się za policzek, a Luiza wybiegła z
biura swojego narzeczonego. Słyszała za sobą wołanie Janka, jednak zignorowała
to. Zabolały ją mocno jego słowa.
Kiedy
opuściła teren skoczni po jej policzkach popłynęły łzy.
Janek ze
zdenerwowania kopnął drzwi z całej siły. Kilka sekund później usłyszał za sobą
głos trenera.
- Janek?
Dlaczego nie jesteś na rozgrzewce? – zapytał Łukasz otwierając drzwi. Za nim do
środka wszedł skoczek.
- Chciałem
się coś zapytać, ale już nieważne. Była tu pana narzeczona i zostawiła coś na
biurku.
- Dobrze,
dziękuję. Wracaj na trening!
Janek
pomruczał coś pod nosem i poszedł posłusznie wykonywać ćwiczenia. Teraz
zupełnie inaczej patrzył na Łukasza. Nie jak na trenera, tylko jak na.. rywala?
Wiedział, że musi przeprosić Luizę za to co powiedział i przekonać ją do
siebie.
Przez cały
trening myślał jak to zrobić, jak się z nią spotkać. Jak się później okazało
Łukasz sam podsunął mu pomysł.
- Dobrze
Panowie. – powiedział trener krzyżując ręce. – Jestem zadowolony w waszych
postępów dlatego w przyszłym tygodniu wyruszamy na zgrupowanie do Drammen.
Oczywiście nie będziemy tam tylko odpoczywać. Towarzystwa dotrzyma nam moja
Luiza, która również będzie Was pilnować. Wszystko jasne?
- Tak
trenerze. – odkrzyknęli wszyscy jednomyślnie.
- W
porządku. Koniec treningu na dziś, możecie iść do domu.
Na słowa
„moja Luiza” w Janku się zagotowało. Jego Luiza. Phi. Kwestia czasu. Wyjazd był
idealnym pretekstem do porozmawiania z nią. Do tego czasu postanowił odpuścić.
- Stary, co
Ty taki czerwony? – zapytał Maciek.
- Zły dzień.
- Haha,
jasne. – zaśmiał się. – Pewnie ruszyło Cię, gdy powiedział „moja Luiza”.
- Odbij ode
mnie. – minął przyjaciela trącając go ramieniem.
- Nie jadę
nigdzie, chyba zwariowałeś. – krzyknęła
na swojego narzeczonego. – Dlaczego wcześniej nie zapytałeś mnie o zdanie?
- O co Ci
chodzi teraz? Masz do mnie pretensje, że poświęcam Ci za mało czasu, a gdy chcę
Cię zabrać do Norwegii to nagle wielki problem.
- Gdybyśmy
jechali sami, ale nie z nimi! – opadła bezwładnie na fotel.
- Myślałem,
że masz z nimi dobry kontakt.
- Mam, ale..
Łukasz nie
dał jej dokończyć.
- Proszę
Luiza. – usiadł na oparciu od fotela i objął ją ramieniem.
Po
kilkakrotnych naleganiach dziewczyna zgodziła się. Nie miała wyjścia, była
pewna, ze spotkanie z Jankiem będzie nieuniknione. Jednak będzie tam Łukasz i
inni skoczkowie… Będzie dobrze – cały czas powtarzała to sobie w myślach.
Dzień
wyjazdu do Drammen.
Dni do
wyjazdu upłynęły wyjątkowo szybko. Luiza cały czas zastanawiała się jak to
będzie, Janek tak jak sobie postanowił na te kilka dni da jej spokój.
Wszyscy
punkt dziewiąta stawili się na lotnisku. Lot mieli dopiero o jedenastej
trzydzieści, jednak odprawa i te wszystkie inne sprawy zajmowały dużo czasu.
Luiza siedziała w poczekalni i czytała książkę. Musiała jakoś zająć myśli,
ponieważ cały czas jej wzrok kierował się na Janka, którzy siedział naprzeciwko
niej. Była na siebie zła, jednak to było od niej silniejsze.
Kiedy mieli
zbierać się już do wejścia na pokład samolotu, Luiza z tego całego stresu
upuściła torebkę, której cała zawartość rozsypała się na zimnych kafelkach. Z
niechęcią kucnęła aby zebrać szybko swoje rzeczy.
- Może
pomogę? – usłyszała i podniosła wzrok do góry. Zobaczywszy twarz Janka
wystraszyła się i upadła na tyłek.
- Nie
dziękuję, poradzę sobie.
- Właśnie
widzę. – roześmiał się i podał jej rękę. Dziewczyna skrzywiła się i szybko
podniosła. W ekspresowym tempie zebrała wszystkie swoje rzeczy z podłogi i
pobiegła do Łukasza.
- Przestań
tak na nią patrzeć, bo się jej przyszły mężulek zorientuje. – poklepał go po
plecach Maciek.
- Niedoczekanie.
– warknął i poszedł za resztą swoich kolegów.
Po kilku
godzinach lotu wszyscy szczęśliwie dotarli do Drammen. Od razu z lotniska
pojechali do hotelu, aby odpocząć po podróży i rozpakować się. Luiza była tak
zmęczona, że ledwo udało się jej wejść po schodach. Starała się jak najszybciej
odnaleźć pokój jej i Łukasza, marzyła o tym, aby położyć się na wygodnym,
hotelowym łóżku. Po kilku męczących próbach dostania się do pokoju jej marzenie
się spełniło.
Wieczorem
wszyscy mieli udać się do pobliskiej restauracji na kolację. Kobieta jak to
kobieta, musiała dużo czasu poświęcić na ogarnięcie się. Łukasz już zaczął się
niecierpliwić.
- Luiza, nie
możesz się pośpieszyć? – zapytał zrezygnowanym głosem.
- Jeszcze
pomaluję oczy i brwi!
- Słuchaj,
ja już idę, chłopaki pewnie czekają w holu.
- No dobrze
kochanie, jak tylko skończę się szykować to do was dojdę. Mam nadzieję, że
trafię. – zaśmiała się.
Kiedy Łukasz
wyszedł z pokoju na korytarzu zauważył Janka opartego o ścianę.
- Nie
idziesz na dół? – popatrzył w jego stronę.
- Czekam na
Maćka. – rzucił.
Trener
skinął głową i zeszedł na dół. Janek podszedł do drzwi pokoju swojego trenera i
kochanki. Usłyszał dość głośne śpiewanie Luizy. Złapał nieśmiało za klamkę i
lekko nacisnął. Drzwi się uchyliły, więc postanowił wejść.
- Łukasz,
już idę. Co się tak… - odwróciła się z uśmiechem, jednak na widok skoczka
szybko ten uśmiech zniknął jej z twarzy. – Co Ty tu robisz? Jak tu wszedłeś?
- Drzwi były
otwarte. – wzruszył ramionami.
- Wyjdź stąd
w tej chwili.
- Nie ma
mowy. – zamknął drzwi na klucz, wyciągnął go i schował do kieszeni. – Nie wyjdziemy
stąd, dopóki ze mną nie porozmawiasz.
-----
Hej!
Boże, to jest chyba najdłuższy rozdział jaki napisałam. Mam nadzieję, że się spodoba.
Posty tutaj będą pojawiały się dwa razy w tygodniu ( środa i sobota) ;)
Jutro zapraszam na nowy rozdział na Angele i Krzyśka.
Piszcie czy się podoba,
komentujcie.
Pozdrawiam, buziaki! :*
EDIT 11.07
WIEM, ŻE DZISIAJ MIAŁ BYĆ ROZDZIAŁ, ALE PRZEGRAŁAM WALKĘ Z KOMPUTEREM. MAM NADZIEJĘ, ŻE DO JUTRA, NAJPÓŹNIEJ PONIEDZIAŁKU UDA MI SIĘ NADROBIĆ ROZDZIAŁ. A Z TELEFONU TROCHĘ CIĘŻKO PISAĆ.
PRZEPRASZAM!
POZDRAWIAM BUZIAKI! :*
EDIT 11.07
WIEM, ŻE DZISIAJ MIAŁ BYĆ ROZDZIAŁ, ALE PRZEGRAŁAM WALKĘ Z KOMPUTEREM. MAM NADZIEJĘ, ŻE DO JUTRA, NAJPÓŹNIEJ PONIEDZIAŁKU UDA MI SIĘ NADROBIĆ ROZDZIAŁ. A Z TELEFONU TROCHĘ CIĘŻKO PISAĆ.
PRZEPRASZAM!
POZDRAWIAM BUZIAKI! :*
Luiza powoli zaczyna mnie wkurzać.
OdpowiedzUsuńRozumiem, że może czuć wyrzuty sumienia, zdradza w końcu swojego narzeczonego, ale jakoś on nie do tej pory nie powiedział jej żadnego miłego słowa, nie mówiąc już o tym, że w ogóle cały czas jest zmęczony i nie ma dla niej czasu.
Przecież on aż się prosi o to, aby ona go zdradzała.
Szkoda tylko, że na tym jej niezdecydowaniu najbardziej cierpi ona sama, bo próbuje się oszukać wmawiając sobie, że nie czuje nic do Janka i tak na prawdę tylko cierpi zarówno ona jak i on.
No nic czekam na tę ich rozmowę.
Buziole i weny
Bardzo bardzo mi się podoba ten rozdział :)) i cieszę się że rozdziały będą pojawiały się regularnie ;) nie rozumiem już zachowania Luizy ale widać, za Janka wzięło na całego i będzie walczył o jej względy ;D no to życzę mu powodzenia i trzymam za niego kciuki ;*
OdpowiedzUsuńBuziaki Kochana <3
Jestem i ja :)
OdpowiedzUsuńJanek jest tak zdeterminowany w tym, co robi, że ja się trochę obawiam. Przecież jak się Łukasz o nich dowie to będzie siwy dym. Luiza bardzo wzbrania się przed uczuciem, sama siebie próbuje oszukać, że nic do Janka nie czuje. Owszem - nie musi być to od razu wielka miłość, ale jej zwyczajnie brakuje bliskości, opieki, towarzystwa. Rozdział super, naprawdę. Możesz być z siebie zadowolona :)
Kolejne wpisy środa i sobota? Czyli tak jak u mnie. Dobrze jest sobie to wyznaczyć i trzymać się planu :)
Buziaki moja droga ;*
Ps. Nie marudź już, jest kolejny rozdział na skoki-z-miloscia-w-tle.blog.pl :))
Kochana! O.O CUDO!
OdpowiedzUsuńŻąłuję, że nie wpadłam tutaj wcześnie!
Janek? Nasz Janek? I... kochanka? ;o
Oryginalny pomysł, oryginalny. ;)) Ale przede wszystkim, jaki odważny. ;)
Widać, że Luiza dla Janka nie jest byle kim. Gdyby traktował ją jak szmatę, tak jak ją nazwał, z pewnością nie dążyłby tak do spotkania z nią. Podoba mi się ta jego rywalizacja, ten upór... ♥
Rozumiem też Luizę. Ona ma narzeczonego, a przez Janka wszystko wywróciło się do góry nogami.. Jednakże, czy nie lepiej byłoby, gdyby zakończyła związek z Łukaszem? Czy wszyscy nie byliby bardziej szczęśliwi? Łukasz z pewnością nie, ale przynajmniej nie byłby cały czas okłamywany i nie musiałby aż tak mocno cierpieć...
Janek dąży do konfrontacji. Zamyka drzwi na klucz? Musiałaś urwać w takim momencie? :P
Czekam na kolejny!
Poinformujesz? ;)
Buziaki! :*
PS. W wolnej chwili zapraszam na dwunastą rzeczywistość:
http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com
Mocno i zdecydowanie: "Nie wyjdziemy stąd, dopóki ze mną nie porozmawiasz." Czasami tak trzeba.Determinacja Janka przewyższyła moje przewidywania po przeczytaniu prologu.Trener Łukasz Kruczek jako wróg!Tego jeszcze nie było.Na 100% zostaję na dłużej.ale najpierw trzeba odrobić zaległości!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOrety ty napradę jesteś artystką :).Życz weny i lece na czwórkę :*.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń