środa, 5 sierpnia 2015

Dziewięć.


Dzień przyjęcia urodzinowego Luizy.
Łukasz z niecierpliwością czekał na telefon od Janka. Dobijała godzina piętnasta, a skoczek nie dawał znaku życia. Mężczyzna nie wiedział co ma robić, ponieważ Luiza cały czas była w domu. Udawał, że zapomniał o tym ważnym dniu, mimo, że jego narzeczona starała się dyskretnie mu przypomnieć jaka dzisiaj jest data. Kiedy usłyszał dźwięk SMSa szybko sięgnął po telefon strącając przy tym miskę z owocami. Nie przejmując się tym wstał i przypadkiem rozdeptał kilka czereśni. Janek miał się zjawić już za kilka minut, więc Łukasz zaczął sobie w głowie układać od czego zacząć przygotowania.
Luiza wchodząc do pokoju złapała się za głowę i szybko starała się zebrać wszystkie owoce z podłogi.
- Coś Ty narobił? Plamy z czereśni trudno jest doprać! – krzyknęła i próbowała wytrzeć wszystko z dywanu chusteczkami.
- Kupi się nowy. – machnął ręką i poszedł do swojego gabinetu.
Dziewczyna pokręciła głową i poszła do łazienki po jakiś odplamiacz. Dla Łukasza wszystko było takie proste. Dosłownie wszystko.
Luiza cicho westchnęła i zaczęła czyścić dywan. Cały czas zastanawiała się czy naprawdę jej narzeczony zapomniał o urodzinach. Dzień się jeszcze nie kończył, więc po cichu liczyła na chociaż głupie życzenia.
Ze sprzątania wyrwał ją dzwonek do drzwi. Bez pośpiechu poszła otworzyć. Kiedy w progu zobaczyła Janka oniemiała. Kilka sekund stali w ciszy unikając swoich spojrzeń, aż Luiza w końcu się lekko uśmiechnęła.
- Jest Łukasz? Bo ja właściwie do niego.. – powiedział głośno przełykając ślinę. Uśmiech zniknął z twarzy dziewczyny i w środku coś ją zakuło. Myślała, że skoczek przyszedł do niej.
- Jest. – syknęła i poszła kończyć czyszczenie dywanu. Janek nieśmiało przekroczył próg ich mieszkania i odetchnął z ulgą kiedy po chwili zjawił się Łukasz. Stanął obok niego i chciał coś powiedzieć, jednak Luiza go ubiegła.
- Teraz wychodzę do Kamila. Za 3 godziny wodą przetrzyj jeszcze to miejsce – wskazała palcem – i poodkurzaj. – odłożyła płyn na ławę i podeszła do półki z butami trącając po drodze Janka. Skoczek był zadowolony, że tak rozwinęła się sytuacja i to nie on musiał wyciągać Luizę z domu. Już chciał odetchnąć z ulgą, kiedy Łukasz wysunął swojej narzeczonej pewną propozycję.
- Janek jedzie akurat w tamtą stronę, więc z chęcią Cię podwiezie.
Oboje w tym samym czasie spojrzeli na mężczyznę.
- Nie trzeba, poradzę sobie. –odparła.
Łukasz wymownie spojrzał na skoczka, który lekko wzdychając ostatecznie potwierdził, że może ją podwieźć. Dziewczyna chwilę jeszcze się opierała, jednak widząc irytację ze strony swojego narzeczonego zgodziła się.

Podczas jazdy samochodem żadne z nich nie odezwało się ani słowem. Luiza cały czas patrzyła się przez szybę, a skoczek ukradkiem patrzył na nią. W końcu przełamał tą chwilę ciszy.
- Kto to Kamil?
- Mój brat. – powiedziała nie odwracając głowy od szyby.
- Masz brata? – zapytał zdziwiony, ponieważ Łukasz nic mu o nim nie wspomniał przy zapraszaniu gości.
- Mam. Może chociaż on nie zapomniał o moich urodzinach. – warknęła. – Zatrzymaj się tu na parkingu, dalej już sobie pójdę sama.
- Podwiozę Cię gdzie chcesz, nie ma problemu.
- Chcę żebyś mnie wysadził na parkingu. – powiedziała wysokim tonem. Janek już nic na to nie odpowiedział tylko posłusznie zrobił to, co jego była kochanka chciała. Kiedy wychodziła z jego auta życzył jej wszystkiego najlepszego, jednak ta trzasnęła mocno drzwiami.


Luiza mocno uśmiechnęła się na widok brata i przytuliła do niego. Ten od razu wręczył jej prezent i głośno zaśpiewał „sto lat”. Dziewczyna była zadowolona i humor trochę się jej poprawił. Kiedy otworzyła prezent od Kamila uśmiechnęła się jeszcze bardziej – dostała od niego płytę winylową zespołu Pink Floyd.
- Jezu, mam najlepszego brata na świecie! – krzyknęła i rzuciła mu się na szyję. – Dziękuję!
Chłopak złapał ją za dłoń i zaczął ją oglądać.
- Co Ty robisz? – zapytała przez śmiech.
- Pierścionka od Łukasza. Co Ci dał?
- Nic. – uśmiech na jej twarzy nagle zrobił się mniejszy.
- Zapomniał? – Kamil zachichotał.
- Takie to śmieszne?
- Tak. Starość mu nie służy jak widać.
- Przestań proszę Cię, jest po prostu zapracowany.. – zaczęła go bronić.
- Zapracowany czy nie, powinien pamiętać o urodzinach swojej narzeczonej. No, chyba że pamięta, ale może pogodzić się z tym, że on już nie jest taki młody.
- Kamil! – krzyknęła.
- No co Luiza? Taka prawda, to stary dziad.
Dziewczyna pokręciła przecząco głową i szybko poszła przed siebie. Może jej brat miał rację? Nie, nie z tym, że Łukasz jest starym dziadem. Tylko z tym, że mimo wszystko powinien pamiętać o jej urodzinach. Zaczynała się zastanawiać po co tak naprawdę z nim jest. Szybko się otrząsnęła i postanowiła nie zaprzątać sobie tym głowy w ten dzień.


Zbliżała się godzina osiemnasta, a Luiza w najlepsze bawiła się ze swoim bratem i nie myślała o tym, aby wrócić do domu. Kamil zabrał ją na konkurs karaoke. W pewnym momencie poczuła wibrację telefonu. Przesunęła palcem po ekranie i usłyszała głos Łukasza.
- Luiza.. Musisz wrócić do domu, nie wiem co mam zrobić z tym dywanem. – słyszała bezradność w jego głosie.
- Tłumaczyłam Ci co masz zrobić.
- Wiem, ale ta plama zmieniła kolor, jakaś taka brązowa.. Proszę przyjedź. – Luiza westchnęła i rozłączyła się. Poprosiła brata, aby odwiózł ją do domu. Była zła, że nawet we własne urodziny nie może się dobrze pobawić, ale facet jak to facet. Jeszcze coś gorszego mogłoby z tego wyniknąć. Przez całą drogę powrotną Kamil nie pozostawił na Łukaszu suchej nitki i nie powstrzymywał się od złośliwych komentarzy.

Kiedy dotarli na miejsce Luiza odetchnęła z ulgą, bo już nie mogła słuchać jęczenia Kamila. Zaprosiła go do mieszkania na jakiegoś drinka.  Przekręciła klucz w zamku, otworzyła drzwi i z nerwami rzuciła klucze na komodę. Weszła do pokoju i wszyscy jednocześnie na jej widok krzyknęli „niespodzianka”.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i zakryła usta ręką. Nagle spośród wszystkich gości wyszedł Łukasz i mocno ją przytulił.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. – powiedział i ją pocałował.
Luiza nie była w stanie wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa. Pozytywnie się zaskoczyła. Chwilę później reszta zaproszonych osób zaczęła składać jej życzenia i dawać prezenty. Jako ostatni podszedł do niej Janek.
- Sto lat. – przytulił ją. – Porozmawiajmy później. – wyszeptał jej do ucha. Luiza uśmiechnęła się i skinęła głową.

Łukasz postawił na stole tort i powkładał dwadzieścia pięć świeczek. Każdą szybko zapalił i kazał pomyśleć swojej narzeczonej życzenie. Luiza zamknęła oczy i pierwsze co jej przyszło do głowy to Janek. Uśmiechnęła się pod nosem i zdmuchnęła wszystkie świeczki za pierwszym razem.
Goście usiedli do stołu, gospodarz pokroił tort i każdemu dał kawałek.
Chwilę później Łukasz wymsknął się do swojego gabinetu po prezent dla Luizy. Stanął przed nią ze ślicznym, brązowym pudełeczkiem. Janek cały czas spoglądał na nich i zastanawiał się co tam może być. Pierścionek zaręczynowy odpada, więc pewnie jakaś bransoletka. Kamil zauważył, że skoczek patrzy na jego siostrę tak jakby się w niej zakochał.

Luiza z uśmiechem na twarzy otworzyła pudełeczko. Kiedy zobaczyła jego zawartość zamiast uśmiechu na jej twarzy pojawiło się przerażenie. Na białej poduszce znajdowały się dwie srebrne obrączki. 


Hej!
No to mamy już dziewiąteczkę, mało emocjonującą, ale najlepsze chciałam już zostawić na kolejny rozdział. Oczywiście, gdyby pisanie tego rozdziału obyło się bez większych komplikacji to byłoby święto. 
Od razu informuję wszem i wobec, że kolejny rozdział pojawi się już w piątek, ponieważ nie mogę wytrzymać. :x Także, już zapraszam. 
Pozdrawiam Adę. <3 :D

Komentujcie, piszcie opinie! 
Buziaki! :*

5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny :D
    Jestem ciekawa czy dojdzie to tego ślubu ;D (Mam nadzieję, że nie XD)
    Czekam na następny ;*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahahaha, taka właśnie była moja reakcja na prezent Łukasza! Mówisz, że u mnie trudne sprawy? Tutaj ukryta prawda xD
    Oni nie mogą wziąć ślubu.. albo wiesz.. to co pisałam na fb :)
    Luiza taka biedna.. jest między młotem a kowadłem.. wybierze Janka źle, wybierze Łukasza jeszcze gorzej, bo nigdy nie będzie z nim szczęśliwa. Matko.. takie to życie dziwne.
    Ale Janek niech się nie poddaje. I czuję, że z tego, co widział jej brat (to jak na nią patrzył skoczek) coś wyniknie.
    A dziękuję Ci Kochana za pozdrowienia ;**
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Punktualna jesteś ;) Na samym początku powiem Ci,że nie mogę doczekać się następnego.Brat Luizy nie lubi Łukasza, co nie? Stwierdzenie stary dziad strasznie mnie rozbawiło;:) Kamil chyba zaczyna dostrzegać więź pomiędzy swoją siostra a Jankiem. Może on przemówi jej do rozumu...Reakcja Luizy na widok obrączek hmm...Łukasz chyba nie tego się spodziewal.Nie mam pojęcia co będzie w następnym rozdziale,ale na szczęście dodasz go już w piątek. Weny i buźki :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział cudowny,genialny,fenomenalny! Jak Ty to robisz,co?
    Tak fajnie,miło się czytało a tu nagle koniec. ;c
    Ale dobrze,że kolejny będzie tak szybko. ❤
    Jestem ciekawa co wydarzy się dalej. Co zrobi Luiza i jak zareaguje Janek. Swoją drogą brat Luizy wydaje się być całkiem fajny. ;)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę,choć Tobie to raczej nie potrzebne,sądząc po tych cudnych rozdziałach, które piszesz.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, hej! ♥
    Rozdział jak zawsze genialny! ;)
    Ta plama... Trochę bawiło mnie to, jak Łukasz dzwonił, bo zrobiła się brązowa, a Luzia przyjechała na tak śmieszną wymówkę. :D
    Ach ten Janek... Nie wychyla się zbytnio ostatnio. Może to i lepiej? Sama nie wiem.
    Lubię Kamila, bo nie przepadam za Łukaszem. Wydaje mi się taki... szorstki i... no nie pasuje mi. Sądzę, że Kamil domyśli się tego, co Janek czuje do naszej bohaterki i zrobi wszystko, by pomóc mu w zdobyciu Luizy. Dlaczego? Odpowiedź jest oczywista. Bo nie lubi Łukasza.
    Obrączki? O.O Ja się przeraziłam, a co dopiero Luiza? :O
    Jestem ciekawa kolejnego rozdziału! ♥
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń