Dzień przyjęcia
urodzinowego Luizy.
Łukasz z
niecierpliwością czekał na telefon od Janka. Dobijała godzina piętnasta, a
skoczek nie dawał znaku życia. Mężczyzna nie wiedział co ma robić, ponieważ
Luiza cały czas była w domu. Udawał, że zapomniał o tym ważnym dniu, mimo, że
jego narzeczona starała się dyskretnie mu przypomnieć jaka dzisiaj jest data. Kiedy
usłyszał dźwięk SMSa szybko sięgnął po telefon strącając przy tym miskę z
owocami. Nie przejmując się tym wstał i przypadkiem rozdeptał kilka czereśni.
Janek miał się zjawić już za kilka minut, więc Łukasz zaczął sobie w głowie
układać od czego zacząć przygotowania.
Luiza
wchodząc do pokoju złapała się za głowę i szybko starała się zebrać wszystkie
owoce z podłogi.
- Coś Ty
narobił? Plamy z czereśni trudno jest doprać! – krzyknęła i próbowała wytrzeć wszystko
z dywanu chusteczkami.
- Kupi się
nowy. – machnął ręką i poszedł do swojego gabinetu.
Dziewczyna
pokręciła głową i poszła do łazienki po jakiś odplamiacz. Dla Łukasza wszystko
było takie proste. Dosłownie wszystko.
Luiza cicho
westchnęła i zaczęła czyścić dywan. Cały czas zastanawiała się czy naprawdę jej
narzeczony zapomniał o urodzinach. Dzień się jeszcze nie kończył, więc po cichu
liczyła na chociaż głupie życzenia.
Ze
sprzątania wyrwał ją dzwonek do drzwi. Bez pośpiechu poszła otworzyć. Kiedy w
progu zobaczyła Janka oniemiała. Kilka sekund stali w ciszy unikając swoich
spojrzeń, aż Luiza w końcu się lekko uśmiechnęła.
- Jest
Łukasz? Bo ja właściwie do niego.. – powiedział głośno przełykając ślinę.
Uśmiech zniknął z twarzy dziewczyny i w środku coś ją zakuło. Myślała, że
skoczek przyszedł do niej.
- Jest. –
syknęła i poszła kończyć czyszczenie dywanu. Janek nieśmiało przekroczył próg
ich mieszkania i odetchnął z ulgą kiedy po chwili zjawił się Łukasz. Stanął
obok niego i chciał coś powiedzieć, jednak Luiza go ubiegła.
- Teraz
wychodzę do Kamila. Za 3 godziny wodą przetrzyj jeszcze to miejsce – wskazała
palcem – i poodkurzaj. – odłożyła płyn na ławę i podeszła do półki z butami
trącając po drodze Janka. Skoczek był zadowolony, że tak rozwinęła się sytuacja
i to nie on musiał wyciągać Luizę z domu. Już chciał odetchnąć z ulgą, kiedy
Łukasz wysunął swojej narzeczonej pewną propozycję.
- Janek
jedzie akurat w tamtą stronę, więc z chęcią Cię podwiezie.
Oboje w tym
samym czasie spojrzeli na mężczyznę.
- Nie
trzeba, poradzę sobie. –odparła.
Łukasz
wymownie spojrzał na skoczka, który lekko wzdychając ostatecznie potwierdził,
że może ją podwieźć. Dziewczyna chwilę jeszcze się opierała, jednak widząc
irytację ze strony swojego narzeczonego zgodziła się.
Podczas
jazdy samochodem żadne z nich nie odezwało się ani słowem. Luiza cały czas
patrzyła się przez szybę, a skoczek ukradkiem patrzył na nią. W końcu przełamał
tą chwilę ciszy.
- Kto to
Kamil?
- Mój brat.
– powiedziała nie odwracając głowy od szyby.
- Masz
brata? – zapytał zdziwiony, ponieważ Łukasz nic mu o nim nie wspomniał przy
zapraszaniu gości.
- Mam. Może
chociaż on nie zapomniał o moich urodzinach. – warknęła. – Zatrzymaj się tu na
parkingu, dalej już sobie pójdę sama.
- Podwiozę
Cię gdzie chcesz, nie ma problemu.
- Chcę żebyś
mnie wysadził na parkingu. – powiedziała wysokim tonem. Janek już nic na to nie
odpowiedział tylko posłusznie zrobił to, co jego była kochanka chciała. Kiedy
wychodziła z jego auta życzył jej wszystkiego najlepszego, jednak ta trzasnęła
mocno drzwiami.
Luiza mocno
uśmiechnęła się na widok brata i przytuliła do niego. Ten od razu wręczył jej
prezent i głośno zaśpiewał „sto lat”. Dziewczyna była zadowolona i humor trochę
się jej poprawił. Kiedy otworzyła prezent od Kamila uśmiechnęła się jeszcze
bardziej – dostała od niego płytę winylową zespołu Pink Floyd.
- Jezu, mam
najlepszego brata na świecie! – krzyknęła i rzuciła mu się na szyję. –
Dziękuję!
Chłopak
złapał ją za dłoń i zaczął ją oglądać.
- Co Ty
robisz? – zapytała przez śmiech.
-
Pierścionka od Łukasza. Co Ci dał?
- Nic. –
uśmiech na jej twarzy nagle zrobił się mniejszy.
- Zapomniał?
– Kamil zachichotał.
- Takie to
śmieszne?
- Tak.
Starość mu nie służy jak widać.
- Przestań
proszę Cię, jest po prostu zapracowany.. – zaczęła go bronić.
-
Zapracowany czy nie, powinien pamiętać o urodzinach swojej narzeczonej. No,
chyba że pamięta, ale może pogodzić się z tym, że on już nie jest taki młody.
- Kamil! –
krzyknęła.
- No co
Luiza? Taka prawda, to stary dziad.
Dziewczyna
pokręciła przecząco głową i szybko poszła przed siebie. Może jej brat miał
rację? Nie, nie z tym, że Łukasz jest starym dziadem. Tylko z tym, że mimo
wszystko powinien pamiętać o jej urodzinach. Zaczynała się zastanawiać po co tak
naprawdę z nim jest. Szybko się otrząsnęła i postanowiła nie zaprzątać sobie
tym głowy w ten dzień.
Zbliżała się
godzina osiemnasta, a Luiza w najlepsze bawiła się ze swoim bratem i nie
myślała o tym, aby wrócić do domu. Kamil zabrał ją na konkurs karaoke. W pewnym
momencie poczuła wibrację telefonu. Przesunęła palcem po ekranie i usłyszała
głos Łukasza.
- Luiza..
Musisz wrócić do domu, nie wiem co mam zrobić z tym dywanem. – słyszała
bezradność w jego głosie.
-
Tłumaczyłam Ci co masz zrobić.
- Wiem, ale
ta plama zmieniła kolor, jakaś taka brązowa.. Proszę przyjedź. – Luiza
westchnęła i rozłączyła się. Poprosiła brata, aby odwiózł ją do domu. Była zła,
że nawet we własne urodziny nie może się dobrze pobawić, ale facet jak to
facet. Jeszcze coś gorszego mogłoby z tego wyniknąć. Przez całą drogę powrotną
Kamil nie pozostawił na Łukaszu suchej nitki i nie powstrzymywał się od
złośliwych komentarzy.
Kiedy
dotarli na miejsce Luiza odetchnęła z ulgą, bo już nie mogła słuchać jęczenia
Kamila. Zaprosiła go do mieszkania na jakiegoś drinka. Przekręciła klucz w zamku, otworzyła drzwi i
z nerwami rzuciła klucze na komodę. Weszła do pokoju i wszyscy jednocześnie na
jej widok krzyknęli „niespodzianka”.
Dziewczyna
uśmiechnęła się szeroko i zakryła usta ręką. Nagle spośród wszystkich gości
wyszedł Łukasz i mocno ją przytulił.
-
Wszystkiego najlepszego kochanie. – powiedział i ją pocałował.
Luiza nie
była w stanie wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa. Pozytywnie się zaskoczyła.
Chwilę później reszta zaproszonych osób zaczęła składać jej życzenia i dawać
prezenty. Jako ostatni podszedł do niej Janek.
- Sto lat. –
przytulił ją. – Porozmawiajmy później. – wyszeptał jej do ucha. Luiza
uśmiechnęła się i skinęła głową.
Łukasz
postawił na stole tort i powkładał dwadzieścia pięć świeczek. Każdą szybko
zapalił i kazał pomyśleć swojej narzeczonej życzenie. Luiza zamknęła oczy i
pierwsze co jej przyszło do głowy to Janek. Uśmiechnęła się pod nosem i
zdmuchnęła wszystkie świeczki za pierwszym razem.
Goście
usiedli do stołu, gospodarz pokroił tort i każdemu dał kawałek.
Chwilę
później Łukasz wymsknął się do swojego gabinetu po prezent dla Luizy. Stanął
przed nią ze ślicznym, brązowym pudełeczkiem. Janek cały czas spoglądał na nich
i zastanawiał się co tam może być. Pierścionek zaręczynowy odpada, więc pewnie
jakaś bransoletka. Kamil zauważył, że skoczek patrzy na jego siostrę tak jakby
się w niej zakochał.
Luiza z
uśmiechem na twarzy otworzyła pudełeczko. Kiedy zobaczyła jego zawartość
zamiast uśmiechu na jej twarzy pojawiło się przerażenie. Na białej poduszce
znajdowały się dwie srebrne obrączki.
Hej!
No to mamy już dziewiąteczkę, mało emocjonującą, ale najlepsze chciałam już zostawić na kolejny rozdział. Oczywiście, gdyby pisanie tego rozdziału obyło się bez większych komplikacji to byłoby święto.
Od razu informuję wszem i wobec, że kolejny rozdział pojawi się już w piątek, ponieważ nie mogę wytrzymać. :x Także, już zapraszam.
Pozdrawiam Adę. <3 :D
Komentujcie, piszcie opinie!
Buziaki! :*
Rozdział świetny :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy dojdzie to tego ślubu ;D (Mam nadzieję, że nie XD)
Czekam na następny ;*
Pozdrawiam <3
Hahahahahaha, taka właśnie była moja reakcja na prezent Łukasza! Mówisz, że u mnie trudne sprawy? Tutaj ukryta prawda xD
OdpowiedzUsuńOni nie mogą wziąć ślubu.. albo wiesz.. to co pisałam na fb :)
Luiza taka biedna.. jest między młotem a kowadłem.. wybierze Janka źle, wybierze Łukasza jeszcze gorzej, bo nigdy nie będzie z nim szczęśliwa. Matko.. takie to życie dziwne.
Ale Janek niech się nie poddaje. I czuję, że z tego, co widział jej brat (to jak na nią patrzył skoczek) coś wyniknie.
A dziękuję Ci Kochana za pozdrowienia ;**
Pozdrawiam :)
Punktualna jesteś ;) Na samym początku powiem Ci,że nie mogę doczekać się następnego.Brat Luizy nie lubi Łukasza, co nie? Stwierdzenie stary dziad strasznie mnie rozbawiło;:) Kamil chyba zaczyna dostrzegać więź pomiędzy swoją siostra a Jankiem. Może on przemówi jej do rozumu...Reakcja Luizy na widok obrączek hmm...Łukasz chyba nie tego się spodziewal.Nie mam pojęcia co będzie w następnym rozdziale,ale na szczęście dodasz go już w piątek. Weny i buźki :***
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny,genialny,fenomenalny! Jak Ty to robisz,co?
OdpowiedzUsuńTak fajnie,miło się czytało a tu nagle koniec. ;c
Ale dobrze,że kolejny będzie tak szybko. ❤
Jestem ciekawa co wydarzy się dalej. Co zrobi Luiza i jak zareaguje Janek. Swoją drogą brat Luizy wydaje się być całkiem fajny. ;)
Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę,choć Tobie to raczej nie potrzebne,sądząc po tych cudnych rozdziałach, które piszesz.
Buziaki. ;*
Hej, hej! ♥
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze genialny! ;)
Ta plama... Trochę bawiło mnie to, jak Łukasz dzwonił, bo zrobiła się brązowa, a Luzia przyjechała na tak śmieszną wymówkę. :D
Ach ten Janek... Nie wychyla się zbytnio ostatnio. Może to i lepiej? Sama nie wiem.
Lubię Kamila, bo nie przepadam za Łukaszem. Wydaje mi się taki... szorstki i... no nie pasuje mi. Sądzę, że Kamil domyśli się tego, co Janek czuje do naszej bohaterki i zrobi wszystko, by pomóc mu w zdobyciu Luizy. Dlaczego? Odpowiedź jest oczywista. Bo nie lubi Łukasza.
Obrączki? O.O Ja się przeraziłam, a co dopiero Luiza? :O
Jestem ciekawa kolejnego rozdziału! ♥
Buziaki! :*