niedziela, 30 sierpnia 2015

Szesnaście.





                Mężczyzna wziął głęboki oddech i z uśmiechem szerzej otworzył drzwi. Próbował ukryć zdziwienie wizytą niedoszłych teściów. Czyżby o niczym nie wiedzieli, a może przyszli próbować naprawiać związek swojej córki?
- Łukaszku! – krzyknęła na jego widok pani Maria. – Jak ja Cię dawno nie widziałam. Dlaczego tak rzadko odwiedzasz nas z Luizką?
Łukasz podrapał się w tył głowy i zaprosił państwa Borowskich do środka. Zaparzył im herbaty, podał jakieś ciastka. Usiadł obok ojca Luizy. Był zakłopotany, tego nie udało mu się ukryć. O tym chyba sama dziewczyna powinna ich powiadomić.
- Coś się stało Łukaszku? – powiedziała z wielkim uśmiechem kobieta. – Właściwie to gdzie jest moja córka?
- Pani Mario, no bo chodzi o to, że.. – wziął głęboki oddech. – Chodzi o to, że już z Luizą nie jesteśmy razem. Wyprowadziła się.
Kobieta wraz z mężem zrobiła oczy większe niż pięciozłotówki. Zakryła dłonią usta, przez chwilę nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Ta wiadomość była dla niej szokiem.
- Jak to? Przecież miał być ślub, tak się kochaliście. – powiedział pan Franciszek.
- Luiza woli sobie ułożyć życie z kochankiem. – wzruszył ramionami Łukasz i podszedł do okna. Niedoszły teść zrobił się cały czerwony na twarzy ze złości.
- Kochankiem?
- Tak, państwa córka od dłuższego czasu miała romans z – ledwo przeszło mu to przez gardło – moim podopiecznym z pracy. Zostawiła mnie dla niego. Teraz żyją sobie długo i szczęśliwie. – mówiąc to czuł napływającą złość.
Dlaczego akurat na niego padło poinformowanie o rozstaniu państwa Borowskich? Dlaczego Luiza wcześniej tego nie zrobiła? Tyle już minęło od ich rozstania.
- Przecież to niemożliwe. Luizka była taka w Tobie zakochana. – powiedziała rozżalona matka dziewczyny.
- Maryśka, nie lamentuj. – skwitował pan Franciszek. Skierował swój wzrok na Łukasza. – Gdzie się wyprowadziła?
- Może do Kamila, albo Janka? – wzruszył ramionami. – Naprawdę nie mam pojęcia.
- Janka? Janka Ziobry? – Łukasz skinął głową. – Co za dziewucha.
- Co to za Janek? – zapytała ze zdziwieniem kobieta.
- Skoczek narciarski, Maryśka, skoczek.
- Widzę, że się Pan orientuje – zaśmiał się Łukasz.
- Odkąd Luizka się z Tobą związała to coś nie coś zacząłem oglądać te skoki. Wiesz może gdzie ten cały Janek mieszka?
                Łukasz posłusznie zapisał adres skoczka na kartce i wręczył go panu Franciszkowi, który zaraz pogonił swoją żonę do wyjścia. Pożegnali się, chcieli jak najszybciej porozmawiać ze swoją córką.


                Po niezbyt długim czasie państwo Borowscy byli już pod domem, gdzie prawdopodobnie znajdowała się ich córka. Całą drogę spędzili w milczeniu, co nie było do nich podobne.
Szybko znaleźli się pod drzwiami skoczka. Pani Maria chwilę wahała się czy zadzwonić do drzwi. Mąż spojrzał na nią groźnym wzrokiem i szybko położył dłoń na dzwonku.
Przez dłuższą chwilę nikt nie otwierał drzwi. Oboje już kierowali się w stronę schodów, kiedy usłyszeli dźwięk opadającej klamki.
- Dzień dobry. – powiedział starszy mężczyzna.
Janek przymrużył oczy i z niepewnością odpowiedział. Nie miał pojęcia kim są ci państwo. Luiza kiedy usłyszała głos swojego ojca szybko podbiegła do przedpokoju.
- Boże.. Co wy tu robicie? – powiedziała drżącym głosem. Janek posłał jej pytające spojrzenie. – To moi rodzice. – zamachnęła się rękami, które mimowolnie opadły na jej uda. Przeczesała ręką włosy, westchnęła i poszła do pokoju.
Skoczek zaprosił ich do środka.
- Jak panu nie wstyd rozbijać cudze związki? – zapytał bez ceregieli ojciec dziewczyny.
- Tato! – wtrąciła się. – Janek niczego nie rozwalił, jasne?
- To dlaczego już nie jesteś z Łukaszem? Bo Ci jakiś młody chłystek zawrócił w głowie!
Luiza zdzwiona spojrzała na ojca. Między innymi właśnie dla tego nie powiadomiła ich o końcu związku z Łukaszem.
- Uważaj na słowa, tato…
- Luiza, wyjaśnię – wtrącił się Janek.
- Nie. Cicho siedź. – pogroziła mu palcem.
- No właśnie, może Ty młody człowieku się wypowiedz w tej sprawie! – ojciec dziewczyny znacznie podniósł ton.
Pani Maria stała z boku i przyglądała się całej sytuacji. Czuła, że będzie musiała interweniować, ponieważ mąż zaczyna się już denerwować.
- Po pierwsze obniż ton, nie jesteś u siebie. Po drugie Janek jest w moim wieku. Po trzecie kocham go więc z nim jestem. Po czwarte domyślam się, że znaleźliście się tutaj dzięki pomocy Łukasza. Guzik mnie obchodzi co on teraz czuje, czy cierpi czy cholera wie co. Mam to gdzieś, jasne?!
- Córeczko.. – wtrąciła się matka. – Tatę trochę poniosło, ale staraj się go zrozumieć. Tyle byłaś z Łukaszkiem, a tu nagle taki numer nam wszystkim wykręciłaś..
- Tak wam wszystkim trudno pojąć, że z Łukaszem nie byłam szczęśliwa?!
- On był dla Ciebie odpowiedni..
- Gdyby był odpowiedni to nadal bym z nim była! Prawda jest taka, że Janek – wskazała na niego palcem – dał mi więcej szczęścia, ciepła, miłości przez te kilka miesięcy niż Łukasz przez te lata związku! Skoro tak wam żal to sobie go zaadoptujcie, będziecie sobie mieli go dla siebie cały czas!
- Sypiałaś z nim będąc w związku z Łukaszem? – zapytał oburzony ojciec.
- Tak!
- Córcia, nie tak Cię wychowaliśmy.. – powiedziała spokojnym tonem pani Maria.
- Zawsze mówiliście żebym robiła wszystko dla swojego szczęścia, a teraz co? Macie do mnie pretensje?
- Maryśka idziemy. – powiedział stanowczo ojciec, złapał żonę za rękę.
- Przepraszam.. – powiedziała cicho matka i wyszła posłusznie za mężem trzaskając drzwiami.

                Luizie ze zdenerwowania popłynęły łzy po policzku. Rodzice zawsze powtarzali żeby walczyła o swoje szczęście, a gdy w końcu doszło do takiej sytuacji to zmieszali ją z błotem.
Skoczek usiadł obok niej i objął ją ramieniem. Wtuliła się w niego, zacisnęła mocno oczy. Reszta łez znalazła się na jego koszulce.
- Przepraszam za nich.. – powiedziała smutnym głosem kładąc mu rękę na kolanie.
- Nic się nie stało kochanie. Chyba nie myślałaś, że będą skakali z radości? – uśmiechnął się lekko. – Przyzwyczaili się do Łukasza, a tu nagle ja.
- Nie broń ich. Mama to jeszcze jako tako, ale ojciec.. – westchnęła.
- Daj im czas na zaakceptowanie całej sytuacji. – pocałował ją w usta. – Muszę się zbierać na trening. Wiesz, teraz gdy jestem liderem chciałbym tą koszulkę jak najdłużej utrzymać.
- Oj, wiem. – pocałowała go w czoło.

                Janek szybko zebrał najpotrzebniejsze rzeczy do torby treningowej i wyszedł z domu pozostawiając Luizę samą sobie. Po drodze na skocznie zahaczył o dom Maćka z którym musiał porozmawiać. Jako jedyny znał całą sytuację od początku.
Opowiedział przyjacielowi ze szczegółami całą wizytę rodziców Luizy.
- Stary ja nie chcę, żeby ona miała przeze mnie spieprzone relacje z rodzicami. – powiedział mając cały czas wzrok wbity w ziemię.
- Przecież to od nich się wszystko zaczęło. Powinni zaakceptować jej decyzję, a nie przychodzić i robić jakieś burdy.
- Sam nie wiem. – wzruszył ramionami.
- No i co chcesz zrobić?
- Może niech ona wróci do tego Łukasza.. Wszystko będzie po staremu.
Maciek stanął i popatrzył na niego zdziwionym wzrokiem. Uderzył go w ramie.
- Głupi jesteś. OGARNIJ SIĘ. – krzyknął. – Nie po to tyle się starałeś o nią, no chyba, że już Ci przeszła miłość do niej.
- Oczywiście, że nie! Kocham ją.. – westchnął.
- Zresztą szczerze wątpię żeby ona chciała do niego wrócić. Luiza Cię kocha widać to, a jej rodzice prędzej czy później i tak zaakceptują wasz związek i wszystko wróci do normy.

Nim się spostrzegli byli już na skoczni, tak rozmowa zajęła im drogę. Od razu skierowali się w stronę szatni, gdzie była już większość chłopaków. Dawid od razu zaczął wypytać zdziwionego Janka o jego związek z Luizą. Jak im się układa, czy wszystko w porządku.
- No co tak się patrzysz? Jesteśmy jedną wielką rodziną, a takie wieści szybko się rozchodzą. – roześmiał się Dawid. – Nikt kto wiedział się nie wygadał, po prostu widać na kilometr jak na siebie patrzycie. – puścił mu oczko, zarzucił narty na ramię i wyszedł z szatni.
Skoczek był zadziwiony pozytywnym nastawieniem kolegów do jego nowego związku. Bał się, że zostanie zlinczowany za to, a tu taka niespodzianka.
Uśmiechnął się. Za sobą usłyszał ciche chrząknięcie. Odwracając się zobaczył Stocha.
- Szkoda tylko, że budujesz swoje szczęście na nieszczęściu innych.
- O co Ci chodzi? – zapytał zakładając buty.
- Dobrze wiesz o co. To nie jest fair. – machnął ręką i wyszedł.
- Nie przejmuj się. Za stary jest by to wszystko zrozumieć, myśli że jeden związek to już do usranej śmierci. – Maciek położył rękę na ramieniu przyjaciela i oboje udali się na wyciąg.


                                Skoczek był zadowolony ze swoich skoków treningowych. Był pewien, że jeżeli utrzyma swoją wysoką formę do następnych konkursów letniej grand prix to bez problemu utrzyma się na pozycji lidera.
Jak zawsze po treningach trener zwołał swoich chłopaków do siebie na rozmowę.  Był zadowolony z formy swoich podopiecznych, jednak gdy widział Janka strasznie się irytował i nie potrafił tego ukryć.
Wyobrażał sobie jego i Luizę w łóżku, w objęciach. Szybko zrobił się czerwony na twarzy. Zamknął oczy. –Łukasz, pamiętaj, nie łączy się spraw osobistych z zawodowymi – Wypuścił powietrze z ust i zaczął podsumowanie treningu.
- Dawid, Maciek. Wszystko było w porządku technicznie, natomiast musicie popracować jeszcze nad sylwetką w locie. Kamil i Klimek dzisiaj bez zarzutów, naprawdę dobra robota chłopaki. – spojrzał się w stronę Janka, którego teraz przyszła kolej na podsumowanie skoków. Jego skoki były wręcz idealne. Lądowanie, wyjście z progu, sylwetka w locie, jednak Łukaszowi trudno było mu to przyznać.
- Janek.. Spóźniłeś trochę wybicie, lądowanie też było zachwiane.. – skłamał. Nie popatrzył mu nawet w oczy. Wzrok miał cały czas skierowany w papiery, które wziął do ręki.
Skoczek poparzył na niego zdziwiony, bo wiedział, że nie popełnił takich błędów.
- Nieprawda. Nie spóźniłem wybicia, a lądowanie było w porządku.
- Mówię co widziałem. – wzruszył ramionami.
- Mówię co zrobiłem.
- Podważasz moje zdanie?
- Tak. – uśmiechnął się ironicznie. – Wymyśla trener te wszystkie rzeczy wszyscy wiemy dlaczego. Jestem pewien, że mój skok był dobry, jak nie bardzo dobry i nie było w nim żadnego błędu. Więc radzę zainwestować w okulary.
W Łukaszu zagotowało się ze złości. Bezczelny. Nie miał już nic więcej do dodania, poczuł wzrok wszystkich podopiecznych na sobie. Kazał wszystkim w trybie natychmiastowym opuścić jego biuro.
- Odnosiłbyś się z większym szacunkiem do niego. – warknął Stoch.
Janek już miał ochotę odpowiedzieć coś niestosownego. Na całe szczęście Maciek to wyczuł i zasłonił mu usta dłonią.
- Nie warto. – wyszeptał i razem z nim poszedł do szatni.

Po przebraniu się postanowili, że razem wrócą do domu. Wychodząc poza teren skoczni Janek zauważył Łukasza wsiadającego do samochodu i nie miał zamiaru pozostawić tego bez jakiegokolwiek odzewu.
- Już nie mogę się doczekać kiedy wrócę do domu i pocałuję MOJĄ LUIZKĘ. – powiedział dość wysokim tonem i z uśmiechem razem z Maćkiem zniknął za siatką otaczającą teren skoczni.
                Łukasz zmierzył go od góry do dołu. Zabolało go to dosyć wyraźnie. To on powinien teraz jechać do domu do niej. Ze złością odpalił silnik.
Chciał jechać prosto do domu, jednak odkąd Luiza się wyprowadziła musiał sam o wszystko zadbać. W lodówce było pusto więc wypadało jechać na zakupy.
Parkując pod sklepem zauważył brata Luizy. Niewiele myśląc szybko wyszedł z samochodu i podbiegł do niego.
- Przyznaj się, że to Ty namówiłeś Luizę do odejścia ode mnie. - powiedział szarpiąc go za ramię. 



---------------------
Heej kochane...
Przepraszam, że po raz kolejny nawalam czasowo.. Ostatnio tyle się dzieje, że nie ogarniam, a to jeszcze chcę na bieżąco być z Waszymi opowiadaniami i to tak się nie da. 
To jeszcze teraz zaczyna się wrzesień - dla niektórych okres szkolny, a dla mnie ogarnianie powoli życia studenckiego - szukanie mieszkania, jeżdżenie po uczelniach, przygotowywanie się do testu powitalnego (<3) dlatego chyba na razie nie będe się trzymała planu dodawania rozdziałów. 
Jak znajdę czas to napiszę i dodam. Sama źle się czuję z tym, że nie dodaję w umówionym terminie, więc chyba tak będzie najlepiej. 
Oczywiście myślę, że nadal to będzie dwa razy w tygodniu, ale nie wiadomo w jakich dniach. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie. :<
Z opowiadaniem o Egloffie nie będzie takiego problemu na razie, bo to raz w tygodniu, więc ok. 

To teraz zwracam się do Verci: 
Próbowałam ogarnąć ten problem od samego początku co zwróciłaś uwagę, jednak jakoś marnie mi to wychodzi. Taki mam nawyk chyba już, że wszystko chcę szybko, szybko, chociaż z tym rozdziałem to myślę, że wyszło lepiej i już akcja nie toczy się tak szybko xD
Jednak jeśli mi się nie udało - no to lipa, już nie wiem co mam zrobić. 

Ale się dzisiaj rozpisałam, hoho. 
Także kochane moje. Następny rozdział nie wiem kiedy się pojawi (na pewno w tym tygodniu), ale z pewnością o tym Was poinformuję. 
Pozdrawiam Was wszystkie bardzo, bardzo mocno <3
Dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze i w ogóle wszystko!
Tradycyjnie...
Komentujcie, piszcie opinie
Buziaki!! :*

PS. KTO NIE ŚPI TYLKO OGLĄDA LIVE Z HAKUBY?! :D

9 komentarzy:

  1. Nie chce żebyś myślała,że coś z opowiadaniem jest coś nie tak...Raczej chodzi o to,że szybko i przyjemnie się czyta ale dla mnie za szybko.Moze dlatego ze za szybko czytam....Nie wiem ale proszę nie bierz tego do siebie,bo wszystko jest cudowne <3
    Co do rozdziału.Bardzo się zdziwiłam gośćmi Łukasza. Spodziewałam się kogoś innego,ale lubię zaskoczenia wiec jest fajnie.Ojciec Luizy to taki typowy....ykhmm wie.... nie,nie powiem tego.Bez obrazy...taki staroświecki.Ooo to będzie dobre słowo. Staroświecki xD
    Luiza powinna robić to co będzie czynić ja szczęśliwą a nie innych.A Janek nie powinien mieć wyrzutów sumienia,bo powrót Luizy do Łukasza byłby jej błędem.
    A pan Ł. powinien uspokoić głowę i nie zmyślać,bo to nie ładnie.No w końcu sukces Janka jest sukcesem Łukasza. Ach,ta zemsta. Ciekawe jak zripostuje Łukasza Kamil,bo to mistrz cięte riposty.
    Czekam na następny zarówno tutaj jak i u pana Egloffa.Weny i buźki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhu no to konfrontacja nam się szykuje.
    Dziwny ten Łukasz, mówi się mu nie łącz życia prywatnego z osobistym a on co robi? Moja babcia by powiedziała, "do piruna z nim!"
    Kurde no, Ci rodzice Luizy postapili nie ładnie.
    Oni jako pierwsi powinni jej decyzję zaakceptowa, zrozumieć.
    Moi by nie byli zadowoleni ze jestem związku ze starszym facetem.
    Mam nadzieje ze wszystko się ułoży.
    Czekam na kolejny, calusy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem :) Cała w emocjach, ale jestem! :D
    Hmm.. jedyne co chciałabym w tym rozdziale zarzucić Luizie to to, że sama nie poinformowała swoich rodziców o rozstaniu z Łukaszem. Może gdyby dowiedzieli się w jakiś bardziej przyziemny sposób nie byłoby afery.. a przynajmniej nie aż tak wielkiej. Łukasz? No cóż.. ta cała sprawa się w nim gotuje i nie sądzę, żeby odpuścił. Już zaczyna coś kombinować z Jankiem, a do tego spotkanie Kamila.. będą kłopociki, tak czuję.
    Janek zachowuje się tak, jak powinien. Nie przejmuje się słowami trenera, więc widać, że Luiza jest dla niego całym życiem. I tak ma zostać ;)
    Live z Hakuby? Chyba żarcik xD o 5 musiałam wstać :D
    Pozdrawiam, buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Heej! :*
    No... zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem.
    Po pieresze rodzice. Pani Maria wydawała się być w porządku, jednakże jej mąż... podporządkował ją sobie i bardzo mi się to nie podoba. Ich córka bądź co bądż jest dorosła i wie co robi. To tylko i wyłącznie jej życie, jej decyzje i być może jej błędy. Jestem mega ciekawa jak to dalej będzie z rodzicami...
    Po dwa...Jasiu...
    No nie poznaję go. :/ Takie chamstwo z jego strony? Tak, to było czyste chamstwo. Nie spodziewałam się. Kamil ma trochę racji. Janek z pewnością nie chciał budować swojego szczęścia na nieszczęściu Łukasza, ale zachowuje się wobec niego nie fair. Z resztą Kruczek robi to samo, jednakże nie możemy zapomnieć o tym, że cierpi. :/ Ale zachownie Janka na samym końcu, po treningu było... żałosne. Zachował się jak dzieciak.
    U boku Luizy jest taki męski, a przy Łukaszu... jest takim... dupkiem. Musi nad sobą popracować. :x
    Czekam na kolejny! :*
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę nie ogarniam zachowania rodziców Luizy. Większość rodziców cieszyłaby się z tego, że córka w końcu zaczyna patrzeć na facetów w swoim wieku, a im to nie pasuje. Tzn. mama dziewczyny jeszcze jest do zniesienia, natomiast zachowanie ojca - poniżej normy.
    Ahh Łukasz, Łukasz.. niby dorosły, a zachowuje się jak małe oszukane dziecko. I to spotkanie Kamila przed sklepem.. nie czuję tu niczego dobrego niestety.
    Czekam na kolejny, weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ;)
    Rozdział jest niesamowity! Wspaniale się czytało :)
    No więc tak...
    Czemu Luiza sama nie mogła powiedzieć swoim rodzicom jeśli chodzi o jej związek (były) z Łukaszem...? Przecież sama równie dobrze mogła to zrobić... No nawet to ona powinna.
    Reakcja rodziców, a tym bardziej ojca była natychmiastowa... No ale się nie dziwię. Mogli się wkurzyć...
    Jednak co do Łukasza... No fakt, że czuje się poszkodowany i tak dalej... Ale...
    No właśnie ale...
    A co do Janka... No Kamil ma trochę racji... Nie powinien budować związku na cudzym nieszczęściu... Ale, jeśli są szczęśliwi?
    Nie wiem... To wszystko wydaje się takie skomplikowane.
    Rozdział to istne cudo :) ale Ty już o tym wiesz ;)
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej kochana! Wybacz moje spóźnienie, które musiałam nadrobić,ale tak samo jak Ty mam teraz mnóstwo na głowie w związku z przeprowadzką...
    Co do historii, to znów zaczynają się robić schody. Po co rodzice Luizy się wtrącają... To znaczy rozumiem ich szok, ale mogliby najpierw na spokojnie porozmawiać z córką, na osobności. Dodatkowo jestem zła na Łukasza, bo teraz jego romans z Luizą odbije się na karierze Janka.
    Zdecydowanie, jest za dużo komplikacji :(
    Życzę dużo weny i przepraszam za nieobecność :)
    Buziaki,
    Gabs x

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem w końcu i ja. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego, ale nie zdążyłam. Rozdział jest świetny. I ci rodzice. Matko jaka niespodziewana wizyta. No i jeszcze ta rozmowa Janka z trenerem. Trochę mimo wszystko głupio robi odzywając się tak do niego. Nieodpowiedzialnie bardzo.
    Pozdrawiam serdecznie serdecznie i jeszcze raz przepraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już jestem i na wstępie chcę przeprosić za brak komentarza pod ostatnim rozdziałem, ale z powodu przygotować do nowego roku szkolnego, nie miałam na nic czasu.
    Wracając do najważniejszej rzeczy, czyli rozdziału. Uważam że wyszedł Ci wręcz rewelacyjnie. Zresztą poprzednie też takie były.
    Rozumiem, że Łukasz jest zły i na żal do Janka i Luizy, ale nie powinien przekładać spraw prywatnych do zawodowych, tak jak sam to sobie powiedział.
    Jestem ciekawa co zrobi Łukasz Kamilowi, o ile wgl mu coś zrobi i jak potoczy się ich wymiana zdań.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
    Pozdrawiam i przepraszam za niezbyt ogarnięty i krótki komentarz.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń