Mężczyzna wziął głęboki oddech i
z uśmiechem szerzej otworzył drzwi. Próbował ukryć zdziwienie wizytą
niedoszłych teściów. Czyżby o niczym nie wiedzieli, a może przyszli próbować
naprawiać związek swojej córki?
- Łukaszku! –
krzyknęła na jego widok pani Maria. – Jak ja Cię dawno nie widziałam. Dlaczego
tak rzadko odwiedzasz nas z Luizką?
Łukasz
podrapał się w tył głowy i zaprosił państwa Borowskich do środka. Zaparzył im
herbaty, podał jakieś ciastka. Usiadł obok ojca Luizy. Był zakłopotany, tego
nie udało mu się ukryć. O tym chyba sama dziewczyna powinna ich powiadomić.
- Coś się
stało Łukaszku? – powiedziała z wielkim uśmiechem kobieta. – Właściwie to gdzie
jest moja córka?
- Pani
Mario, no bo chodzi o to, że.. – wziął głęboki oddech. – Chodzi o to, że już z
Luizą nie jesteśmy razem. Wyprowadziła się.
Kobieta wraz
z mężem zrobiła oczy większe niż pięciozłotówki. Zakryła dłonią usta, przez
chwilę nie była w stanie wydusić z siebie ani słowa. Ta wiadomość była dla niej
szokiem.
- Jak to?
Przecież miał być ślub, tak się kochaliście. – powiedział pan Franciszek.
- Luiza woli
sobie ułożyć życie z kochankiem. – wzruszył ramionami Łukasz i podszedł do
okna. Niedoszły teść zrobił się cały czerwony na twarzy ze złości.
- Kochankiem?
- Tak,
państwa córka od dłuższego czasu miała romans z – ledwo przeszło mu to przez
gardło – moim podopiecznym z pracy. Zostawiła mnie dla niego. Teraz żyją sobie
długo i szczęśliwie. – mówiąc to czuł napływającą złość.
Dlaczego
akurat na niego padło poinformowanie o rozstaniu państwa Borowskich? Dlaczego
Luiza wcześniej tego nie zrobiła? Tyle już minęło od ich rozstania.
- Przecież
to niemożliwe. Luizka była taka w Tobie zakochana. – powiedziała rozżalona
matka dziewczyny.
- Maryśka,
nie lamentuj. – skwitował pan Franciszek. Skierował swój wzrok na Łukasza. –
Gdzie się wyprowadziła?
- Może do
Kamila, albo Janka? – wzruszył ramionami. – Naprawdę nie mam pojęcia.
- Janka?
Janka Ziobry? – Łukasz skinął głową. – Co za dziewucha.
- Co to za
Janek? – zapytała ze zdziwieniem kobieta.
- Skoczek
narciarski, Maryśka, skoczek.
- Widzę, że
się Pan orientuje – zaśmiał się Łukasz.
- Odkąd
Luizka się z Tobą związała to coś nie coś zacząłem oglądać te skoki. Wiesz może
gdzie ten cały Janek mieszka?
Łukasz posłusznie zapisał adres
skoczka na kartce i wręczył go panu Franciszkowi, który zaraz pogonił swoją
żonę do wyjścia. Pożegnali się, chcieli jak najszybciej porozmawiać ze swoją
córką.
Po niezbyt długim czasie państwo
Borowscy byli już pod domem, gdzie prawdopodobnie znajdowała się ich córka.
Całą drogę spędzili w milczeniu, co nie było do nich podobne.
Szybko
znaleźli się pod drzwiami skoczka. Pani Maria chwilę wahała się czy zadzwonić
do drzwi. Mąż spojrzał na nią groźnym wzrokiem i szybko położył dłoń na
dzwonku.
Przez
dłuższą chwilę nikt nie otwierał drzwi. Oboje już kierowali się w stronę
schodów, kiedy usłyszeli dźwięk opadającej klamki.
- Dzień
dobry. – powiedział starszy mężczyzna.
Janek
przymrużył oczy i z niepewnością odpowiedział. Nie miał pojęcia kim są ci
państwo. Luiza kiedy usłyszała głos swojego ojca szybko podbiegła do
przedpokoju.
- Boże.. Co
wy tu robicie? – powiedziała drżącym głosem. Janek posłał jej pytające
spojrzenie. – To moi rodzice. – zamachnęła się rękami, które mimowolnie opadły
na jej uda. Przeczesała ręką włosy, westchnęła i poszła do pokoju.
Skoczek
zaprosił ich do środka.
- Jak panu
nie wstyd rozbijać cudze związki? – zapytał bez ceregieli ojciec dziewczyny.
- Tato! –
wtrąciła się. – Janek niczego nie rozwalił, jasne?
- To
dlaczego już nie jesteś z Łukaszem? Bo Ci jakiś młody chłystek zawrócił w
głowie!
Luiza
zdzwiona spojrzała na ojca. Między innymi właśnie dla tego nie powiadomiła ich o końcu związku z Łukaszem.
- Uważaj na
słowa, tato…
- Luiza,
wyjaśnię – wtrącił się Janek.
- Nie. Cicho
siedź. – pogroziła mu palcem.
- No
właśnie, może Ty młody człowieku się wypowiedz w tej sprawie! – ojciec
dziewczyny znacznie podniósł ton.
Pani Maria
stała z boku i przyglądała się całej sytuacji. Czuła, że będzie musiała
interweniować, ponieważ mąż zaczyna się już denerwować.
- Po
pierwsze obniż ton, nie jesteś u siebie. Po drugie Janek jest w moim wieku. Po
trzecie kocham go więc z nim jestem. Po czwarte domyślam się, że znaleźliście
się tutaj dzięki pomocy Łukasza. Guzik mnie obchodzi co on teraz czuje, czy
cierpi czy cholera wie co. Mam to gdzieś, jasne?!
- Córeczko..
– wtrąciła się matka. – Tatę trochę poniosło, ale staraj się go zrozumieć. Tyle
byłaś z Łukaszkiem, a tu nagle taki numer nam wszystkim wykręciłaś..
- Tak wam
wszystkim trudno pojąć, że z Łukaszem nie byłam szczęśliwa?!
- On był dla
Ciebie odpowiedni..
- Gdyby był
odpowiedni to nadal bym z nim była! Prawda jest taka, że Janek – wskazała na
niego palcem – dał mi więcej szczęścia, ciepła, miłości przez te kilka miesięcy
niż Łukasz przez te lata związku! Skoro tak wam żal to sobie go zaadoptujcie,
będziecie sobie mieli go dla siebie cały czas!
- Sypiałaś z
nim będąc w związku z Łukaszem? – zapytał oburzony ojciec.
- Tak!
- Córcia,
nie tak Cię wychowaliśmy.. – powiedziała spokojnym tonem pani Maria.
- Zawsze
mówiliście żebym robiła wszystko dla swojego szczęścia, a teraz co? Macie do
mnie pretensje?
- Maryśka
idziemy. – powiedział stanowczo ojciec, złapał żonę za rękę.
-
Przepraszam.. – powiedziała cicho matka i wyszła posłusznie za mężem trzaskając
drzwiami.
Luizie ze zdenerwowania
popłynęły łzy po policzku. Rodzice zawsze powtarzali żeby walczyła o swoje
szczęście, a gdy w końcu doszło do takiej sytuacji to zmieszali ją z błotem.
Skoczek
usiadł obok niej i objął ją ramieniem. Wtuliła się w niego, zacisnęła mocno
oczy. Reszta łez znalazła się na jego koszulce.
-
Przepraszam za nich.. – powiedziała smutnym głosem kładąc mu rękę na kolanie.
- Nic się
nie stało kochanie. Chyba nie myślałaś, że będą skakali z radości? – uśmiechnął
się lekko. – Przyzwyczaili się do Łukasza, a tu nagle ja.
- Nie broń
ich. Mama to jeszcze jako tako, ale ojciec.. – westchnęła.
- Daj im
czas na zaakceptowanie całej sytuacji. – pocałował ją w usta. – Muszę się
zbierać na trening. Wiesz, teraz gdy jestem liderem chciałbym tą koszulkę jak
najdłużej utrzymać.
- Oj, wiem.
– pocałowała go w czoło.
Janek szybko zebrał
najpotrzebniejsze rzeczy do torby treningowej i wyszedł z domu pozostawiając
Luizę samą sobie. Po drodze na skocznie zahaczył o dom Maćka z którym musiał
porozmawiać. Jako jedyny znał całą sytuację od początku.
Opowiedział
przyjacielowi ze szczegółami całą wizytę rodziców Luizy.
- Stary ja
nie chcę, żeby ona miała przeze mnie spieprzone relacje z rodzicami. –
powiedział mając cały czas wzrok wbity w ziemię.
- Przecież
to od nich się wszystko zaczęło. Powinni zaakceptować jej decyzję, a nie
przychodzić i robić jakieś burdy.
- Sam nie
wiem. – wzruszył ramionami.
- No i co
chcesz zrobić?
- Może niech
ona wróci do tego Łukasza.. Wszystko będzie po staremu.
Maciek
stanął i popatrzył na niego zdziwionym wzrokiem. Uderzył go w ramie.
- Głupi
jesteś. OGARNIJ SIĘ. – krzyknął. – Nie po to tyle się starałeś o nią, no chyba,
że już Ci przeszła miłość do niej.
-
Oczywiście, że nie! Kocham ją.. – westchnął.
- Zresztą
szczerze wątpię żeby ona chciała do niego wrócić. Luiza Cię kocha widać to, a
jej rodzice prędzej czy później i tak zaakceptują wasz związek i wszystko wróci
do normy.
Nim się
spostrzegli byli już na skoczni, tak rozmowa zajęła im drogę. Od razu skierowali
się w stronę szatni, gdzie była już większość chłopaków. Dawid od razu zaczął
wypytać zdziwionego Janka o jego związek z Luizą. Jak im się układa, czy
wszystko w porządku.
- No co tak
się patrzysz? Jesteśmy jedną wielką rodziną, a takie wieści szybko się
rozchodzą. – roześmiał się Dawid. – Nikt kto wiedział się nie wygadał, po
prostu widać na kilometr jak na siebie patrzycie. – puścił mu oczko, zarzucił
narty na ramię i wyszedł z szatni.
Skoczek był
zadziwiony pozytywnym nastawieniem kolegów do jego nowego związku. Bał się, że
zostanie zlinczowany za to, a tu taka niespodzianka.
Uśmiechnął
się. Za sobą usłyszał ciche chrząknięcie. Odwracając się zobaczył Stocha.
- Szkoda
tylko, że budujesz swoje szczęście na nieszczęściu innych.
- O co Ci
chodzi? – zapytał zakładając buty.
- Dobrze
wiesz o co. To nie jest fair. – machnął ręką i wyszedł.
- Nie
przejmuj się. Za stary jest by to wszystko zrozumieć, myśli że jeden związek to
już do usranej śmierci. – Maciek położył rękę na ramieniu przyjaciela i oboje
udali się na wyciąg.
Skoczek
był zadowolony ze swoich skoków treningowych. Był pewien, że jeżeli utrzyma
swoją wysoką formę do następnych konkursów letniej grand prix to bez problemu
utrzyma się na pozycji lidera.
Jak zawsze
po treningach trener zwołał swoich chłopaków do siebie na rozmowę. Był zadowolony z formy swoich podopiecznych,
jednak gdy widział Janka strasznie się irytował i nie potrafił tego ukryć.
Wyobrażał
sobie jego i Luizę w łóżku, w objęciach. Szybko zrobił się czerwony na twarzy.
Zamknął oczy. –Łukasz, pamiętaj, nie
łączy się spraw osobistych z zawodowymi – Wypuścił powietrze z ust i zaczął
podsumowanie treningu.
- Dawid,
Maciek. Wszystko było w porządku technicznie, natomiast musicie popracować
jeszcze nad sylwetką w locie. Kamil i Klimek dzisiaj bez zarzutów, naprawdę
dobra robota chłopaki. – spojrzał się w stronę Janka, którego teraz przyszła
kolej na podsumowanie skoków. Jego skoki były wręcz idealne. Lądowanie, wyjście
z progu, sylwetka w locie, jednak Łukaszowi trudno było mu to przyznać.
- Janek..
Spóźniłeś trochę wybicie, lądowanie też było zachwiane.. – skłamał. Nie
popatrzył mu nawet w oczy. Wzrok miał cały czas skierowany w papiery, które
wziął do ręki.
Skoczek
poparzył na niego zdziwiony, bo wiedział, że nie popełnił takich błędów.
- Nieprawda.
Nie spóźniłem wybicia, a lądowanie było w porządku.
- Mówię co
widziałem. – wzruszył ramionami.
- Mówię co
zrobiłem.
- Podważasz
moje zdanie?
- Tak. –
uśmiechnął się ironicznie. – Wymyśla trener te wszystkie rzeczy wszyscy wiemy
dlaczego. Jestem pewien, że mój skok był dobry, jak nie bardzo dobry i nie było
w nim żadnego błędu. Więc radzę zainwestować w okulary.
W Łukaszu
zagotowało się ze złości. Bezczelny. Nie miał już nic więcej do dodania, poczuł
wzrok wszystkich podopiecznych na sobie. Kazał wszystkim w trybie
natychmiastowym opuścić jego biuro.
- Odnosiłbyś
się z większym szacunkiem do niego. – warknął Stoch.
Janek już
miał ochotę odpowiedzieć coś niestosownego. Na całe szczęście Maciek to wyczuł i
zasłonił mu usta dłonią.
- Nie warto.
– wyszeptał i razem z nim poszedł do szatni.
Po
przebraniu się postanowili, że razem wrócą do domu. Wychodząc poza teren
skoczni Janek zauważył Łukasza wsiadającego do samochodu i nie miał zamiaru
pozostawić tego bez jakiegokolwiek odzewu.
- Już nie
mogę się doczekać kiedy wrócę do domu i pocałuję MOJĄ LUIZKĘ. – powiedział dość
wysokim tonem i z uśmiechem razem z Maćkiem zniknął za siatką otaczającą teren
skoczni.
Łukasz zmierzył go od góry do
dołu. Zabolało go to dosyć wyraźnie. To on powinien teraz jechać do domu do
niej. Ze złością odpalił silnik.
Chciał
jechać prosto do domu, jednak odkąd Luiza się wyprowadziła musiał sam o
wszystko zadbać. W lodówce było pusto więc wypadało jechać na zakupy.
Parkując pod
sklepem zauważył brata Luizy. Niewiele myśląc szybko wyszedł z samochodu i
podbiegł do niego.
- Przyznaj się, że to Ty namówiłeś Luizę do odejścia ode mnie. - powiedział szarpiąc go za ramię.
---------------------
Heej kochane...
Przepraszam, że po raz kolejny nawalam czasowo.. Ostatnio tyle się dzieje, że nie ogarniam, a to jeszcze chcę na bieżąco być z Waszymi opowiadaniami i to tak się nie da.
To jeszcze teraz zaczyna się wrzesień - dla niektórych okres szkolny, a dla mnie ogarnianie powoli życia studenckiego - szukanie mieszkania, jeżdżenie po uczelniach, przygotowywanie się do testu powitalnego (<3) dlatego chyba na razie nie będe się trzymała planu dodawania rozdziałów.
Jak znajdę czas to napiszę i dodam. Sama źle się czuję z tym, że nie dodaję w umówionym terminie, więc chyba tak będzie najlepiej.
Oczywiście myślę, że nadal to będzie dwa razy w tygodniu, ale nie wiadomo w jakich dniach. Mam nadzieję, że się nie pogniewacie. :<
Z opowiadaniem o Egloffie nie będzie takiego problemu na razie, bo to raz w tygodniu, więc ok.
To teraz zwracam się do Verci:
Próbowałam ogarnąć ten problem od samego początku co zwróciłaś uwagę, jednak jakoś marnie mi to wychodzi. Taki mam nawyk chyba już, że wszystko chcę szybko, szybko, chociaż z tym rozdziałem to myślę, że wyszło lepiej i już akcja nie toczy się tak szybko xD
Jednak jeśli mi się nie udało - no to lipa, już nie wiem co mam zrobić.
Ale się dzisiaj rozpisałam, hoho.
Także kochane moje. Następny rozdział nie wiem kiedy się pojawi (na pewno w tym tygodniu), ale z pewnością o tym Was poinformuję.
Pozdrawiam Was wszystkie bardzo, bardzo mocno <3
Dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze i w ogóle wszystko!
Tradycyjnie...
Komentujcie, piszcie opinie
Buziaki!! :*
PS. KTO NIE ŚPI TYLKO OGLĄDA LIVE Z HAKUBY?! :D
Nie chce żebyś myślała,że coś z opowiadaniem jest coś nie tak...Raczej chodzi o to,że szybko i przyjemnie się czyta ale dla mnie za szybko.Moze dlatego ze za szybko czytam....Nie wiem ale proszę nie bierz tego do siebie,bo wszystko jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału.Bardzo się zdziwiłam gośćmi Łukasza. Spodziewałam się kogoś innego,ale lubię zaskoczenia wiec jest fajnie.Ojciec Luizy to taki typowy....ykhmm wie.... nie,nie powiem tego.Bez obrazy...taki staroświecki.Ooo to będzie dobre słowo. Staroświecki xD
Luiza powinna robić to co będzie czynić ja szczęśliwą a nie innych.A Janek nie powinien mieć wyrzutów sumienia,bo powrót Luizy do Łukasza byłby jej błędem.
A pan Ł. powinien uspokoić głowę i nie zmyślać,bo to nie ładnie.No w końcu sukces Janka jest sukcesem Łukasza. Ach,ta zemsta. Ciekawe jak zripostuje Łukasza Kamil,bo to mistrz cięte riposty.
Czekam na następny zarówno tutaj jak i u pana Egloffa.Weny i buźki.
Uhuhu no to konfrontacja nam się szykuje.
OdpowiedzUsuńDziwny ten Łukasz, mówi się mu nie łącz życia prywatnego z osobistym a on co robi? Moja babcia by powiedziała, "do piruna z nim!"
Kurde no, Ci rodzice Luizy postapili nie ładnie.
Oni jako pierwsi powinni jej decyzję zaakceptowa, zrozumieć.
Moi by nie byli zadowoleni ze jestem związku ze starszym facetem.
Mam nadzieje ze wszystko się ułoży.
Czekam na kolejny, calusy!
Jestem :) Cała w emocjach, ale jestem! :D
OdpowiedzUsuńHmm.. jedyne co chciałabym w tym rozdziale zarzucić Luizie to to, że sama nie poinformowała swoich rodziców o rozstaniu z Łukaszem. Może gdyby dowiedzieli się w jakiś bardziej przyziemny sposób nie byłoby afery.. a przynajmniej nie aż tak wielkiej. Łukasz? No cóż.. ta cała sprawa się w nim gotuje i nie sądzę, żeby odpuścił. Już zaczyna coś kombinować z Jankiem, a do tego spotkanie Kamila.. będą kłopociki, tak czuję.
Janek zachowuje się tak, jak powinien. Nie przejmuje się słowami trenera, więc widać, że Luiza jest dla niego całym życiem. I tak ma zostać ;)
Live z Hakuby? Chyba żarcik xD o 5 musiałam wstać :D
Pozdrawiam, buziaki ;**
Heej! :*
OdpowiedzUsuńNo... zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem.
Po pieresze rodzice. Pani Maria wydawała się być w porządku, jednakże jej mąż... podporządkował ją sobie i bardzo mi się to nie podoba. Ich córka bądź co bądż jest dorosła i wie co robi. To tylko i wyłącznie jej życie, jej decyzje i być może jej błędy. Jestem mega ciekawa jak to dalej będzie z rodzicami...
Po dwa...Jasiu...
No nie poznaję go. :/ Takie chamstwo z jego strony? Tak, to było czyste chamstwo. Nie spodziewałam się. Kamil ma trochę racji. Janek z pewnością nie chciał budować swojego szczęścia na nieszczęściu Łukasza, ale zachowuje się wobec niego nie fair. Z resztą Kruczek robi to samo, jednakże nie możemy zapomnieć o tym, że cierpi. :/ Ale zachownie Janka na samym końcu, po treningu było... żałosne. Zachował się jak dzieciak.
U boku Luizy jest taki męski, a przy Łukaszu... jest takim... dupkiem. Musi nad sobą popracować. :x
Czekam na kolejny! :*
Buziaki! :*
Trochę nie ogarniam zachowania rodziców Luizy. Większość rodziców cieszyłaby się z tego, że córka w końcu zaczyna patrzeć na facetów w swoim wieku, a im to nie pasuje. Tzn. mama dziewczyny jeszcze jest do zniesienia, natomiast zachowanie ojca - poniżej normy.
OdpowiedzUsuńAhh Łukasz, Łukasz.. niby dorosły, a zachowuje się jak małe oszukane dziecko. I to spotkanie Kamila przed sklepem.. nie czuję tu niczego dobrego niestety.
Czekam na kolejny, weny! ;*
Jestem ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jest niesamowity! Wspaniale się czytało :)
No więc tak...
Czemu Luiza sama nie mogła powiedzieć swoim rodzicom jeśli chodzi o jej związek (były) z Łukaszem...? Przecież sama równie dobrze mogła to zrobić... No nawet to ona powinna.
Reakcja rodziców, a tym bardziej ojca była natychmiastowa... No ale się nie dziwię. Mogli się wkurzyć...
Jednak co do Łukasza... No fakt, że czuje się poszkodowany i tak dalej... Ale...
No właśnie ale...
A co do Janka... No Kamil ma trochę racji... Nie powinien budować związku na cudzym nieszczęściu... Ale, jeśli są szczęśliwi?
Nie wiem... To wszystko wydaje się takie skomplikowane.
Rozdział to istne cudo :) ale Ty już o tym wiesz ;)
Czekam na kolejny :)
Pozdrawiam!
Buziaki ;*
Hej kochana! Wybacz moje spóźnienie, które musiałam nadrobić,ale tak samo jak Ty mam teraz mnóstwo na głowie w związku z przeprowadzką...
OdpowiedzUsuńCo do historii, to znów zaczynają się robić schody. Po co rodzice Luizy się wtrącają... To znaczy rozumiem ich szok, ale mogliby najpierw na spokojnie porozmawiać z córką, na osobności. Dodatkowo jestem zła na Łukasza, bo teraz jego romans z Luizą odbije się na karierze Janka.
Zdecydowanie, jest za dużo komplikacji :(
Życzę dużo weny i przepraszam za nieobecność :)
Buziaki,
Gabs x
Jestem w końcu i ja. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego, ale nie zdążyłam. Rozdział jest świetny. I ci rodzice. Matko jaka niespodziewana wizyta. No i jeszcze ta rozmowa Janka z trenerem. Trochę mimo wszystko głupio robi odzywając się tak do niego. Nieodpowiedzialnie bardzo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie serdecznie i jeszcze raz przepraszam :)
Już jestem i na wstępie chcę przeprosić za brak komentarza pod ostatnim rozdziałem, ale z powodu przygotować do nowego roku szkolnego, nie miałam na nic czasu.
OdpowiedzUsuńWracając do najważniejszej rzeczy, czyli rozdziału. Uważam że wyszedł Ci wręcz rewelacyjnie. Zresztą poprzednie też takie były.
Rozumiem, że Łukasz jest zły i na żal do Janka i Luizy, ale nie powinien przekładać spraw prywatnych do zawodowych, tak jak sam to sobie powiedział.
Jestem ciekawa co zrobi Łukasz Kamilowi, o ile wgl mu coś zrobi i jak potoczy się ich wymiana zdań.
Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
Pozdrawiam i przepraszam za niezbyt ogarnięty i krótki komentarz.
Buziaki. ;*