Kamil
odwrócił się w stronę Łukasza i głośno wybuchnął śmiechem. Jeszcze przez
dłuższą chwilę parzył na niego jak na idiotę.
- Nie
musiałem jej do niczego namawiać, sama zmądrzała. W końcu pojęła, że przy Tobie
tylko zmarnowałaby sobie życie. – powiedział przez śmiech.
W Łukaszu
zagotowało się ze złości. Z ledwością się powstrzymał, żeby przypadkiem nie
uderzyć swojego niedoszłego szwagra w
twarz. Mocno zacisnął pięści.
- Na pewno
Ty wepchnąłeś Luizę w ramiona Janka.
- Puknij się
człowieku w ten siwy łeb. – pokręcił przecząco głową. – Pojmij, że ja z
odejściem Luizy nie mam nic wspólnego.
- Dlaczego
miałbym Ci uwierzyć? Nie akceptowałeś naszego związku. – skrzyżował ręce.
Kamil
uderzył się dłonią w czoło. Spojrzał Łukaszowi w twarz.
- Naprawdę
jesteś idiotą. Nie dziwię się, że Luiza z Tobą nie wytrzymała. To, że nie
zaakceptowałem nie oznacza, że rozwaliłem. Luiza Cię kochała, była szczęśliwa,
a na tym mi najbardziej zależało. Na jej szczęściu, wiec jakoś zdzierżyłem, że
to Ty byłeś jej partnerem. Dzięki Bogu uległo to zmianie. – uśmiechnął się
ironicznie.
Mężczyzna
miał ochotę niewybrednie skomentować słowa Kamila, jednak przerwał mu dźwięk
dzwoniącej komórki. Wyciągnął telefon z kieszeni i szybko przesunął palcem w
stronę czerwonej słuchawki. Kiedy podniósł wzrok znad ekranu, Kamila już nie
było. Zdenerwowany obiecał sobie, że jeśli jeszcze go gdzieś spotka powie mu co
o nim myśli.
Przez tą
całą sytuację kompletnie zapomniał o tym, że miał zrobić zakupy. Wsiadł do
samochodu i mocno trzasnął drzwiami. Echo rozniosło się po połowie miasta. Zrobił
kilka oddechów, wypuścił powietrze i odpalił silnik.
Po drodze do domu Janek z
Maćkiem zatrzymali się w barze. Chcieli pogadać trochę przy piwku jak facet z
facetem. Usiedli na samym końcu długiego stołu i zamówili po jednej szklance
piwa. Na widok pięknej blondwłosej kelnerki starszy ze skoczków uśmiechnął się
od ucha do ucha i uniósł lekko brwi.
- Nie
napalaj się tak, ma obrączkę. – powiedział Janek upijając łyk piwa.
- Mąż nie
ściana. Sam coś o tym wiesz. – skoczek przeszył wzrokiem przyjaciela. – A tak
poważnie pohamuj trochę swoje teksty w stronę Łukasza.
-
Przechodzisz na jego stronę?
-
Zgłupiałeś? Zawsze będę po Twojej, ale.. ale widzisz jak to na niego działa.
- To nie
jest już mój problem Maciek. Może trochę przesadziłem, ale mam pozwolić żeby
mnie tak traktował? Moje skoki były dobre, a on wymyśla jakieś problemy. –
skierował wzrok na piankę piwa.
- Postaw się
ja jego miejscu. Jak Ty byś się czuł gdyby Twoja narzeczona miała z nim romans
i do niego odeszła? – Maciek nagle spoważniał i spojrzał prosto na twarz
przyjaciela, który wzruszył tylko ramionami. – No właśnie. Zignoruj go po
prostu, nie odszczekuj, bo jeszcze się to odbije na nas wszystkich. Może tak to
na niego podziała, że odejdzie, a wtedy co zrobimy? Jakby nie patrzeć Łukasz
jest dobrym trenerem.
- Dobra,
zmieńmy temat, bo zaczynasz mnie drażnić. – rzucił Janek i zrobił dosyć spory
łyk trunku.
- Po co się
tak denerwujesz? Byłem i będę po Twojej stronie, też jestem zdania, że Luiza do
niego nie pasowała, ale odpuść Janek, odpuść.. Dla dobra teamu.
Skoczek
spojrzał w stronę Maćka i pokręcił przecząco głową. Dopił resztę piwa, chwycił
za torbę i wyszedł z baru nawet nie żegnając się z przyjacielem.
Po drodze
jednak analizował jego słowa. Postanowił sam nie zaczynać prowokować Łukasza,
jednak jeżeli on go pierwszy zaczepi nie zignoruje tego.
Z uśmiechem
na ustach wszedł na klatkę schodową. Chciał jak najszybciej przytulić i
pocałować swoją ukochaną. Kiedy otworzył drzwi i zobaczył ją w przedpokoju od
razu podszedł do niej. Łapał ją za pośladki i lekko uniósł ku górze całując w
usta. Postawił ją na podłodze, złapał za biodra i spojrzał w oczy.
- Jesteś
taka piękna. – uśmiechnął się.
- A Ty
jesteś taki uroczy i cały mój! – musnęła go w usta. – Jemy w domu czy idziemy
na miasto?
- Mam lepszy
pomysł.. – powiedział powoli rozpinając guziki w jej koszuli. Dziewczyna z
lekkim uśmiechem złapała go za dłonie i odsunęła od siebie. Skoczek zawiedziony
spojrzał na nią. – Nie masz ochoty?
- Na Ciebie
zawsze mam. – spojrzała mu w oczy i pogładziła po policzku. – Ale pewnie jesteś
głodny, nie chcę żebyś stracił wszystkie siły. – uśmiechnęła się.
- Och, Ty
moja myszko.. – pocałował ją w usta, ponownie złapał za biodra i delikatnie
popchnął w stronę sypialni.
Szybko
pozbawił ją ubrań, Luiza z nim postąpiła tak samo. Opadła na łóżko i
przyciągnęła skoczka do siebie. Oplotła go nogami, a ten położył jej ręce na
brzuchu, delikatnie podjeżdżając do góry.
Uwielbiała
jego dotyk.
Uwielbiała
czuć na sobie jego ciężar ciała.
Uwielbiała
jak zimną dłonią gładził jej podbrzusze, piersi i szyję.
Uwielbiała
kiedy dawał jej największą przyjemność na świecie.
Uwielbiała
kiedy szeptał jej do ucha jak bardzo ją kocha.
Uwielbiała
jak pocałunkami obdarowywał jej szyję.
Uwielbiała
wbijać paznokcie w jego plecy.
Uwielbiała
kiedy po wszystkim patrzył jej głęboko w oczy.
Uwielbiała
jego całego.
Położył się
obok niej i nakrył jej nagie ciało puchatym kocem. Dziewczyna położyła głowę na
jego torsie i oplotła ręką w pasie.
- Zgłodniałeś?
– powiedziała z troską w głosie i lekko się uśmiechnęła.
-
Wprowadzisz się do mnie?
Luiza
podniosła się i skierowała wzrok na skoczka. Zrobiło się jej gorąco. Po chwili
poczuła na kolanie dłoń Janka. Złapała ją i ścisnęła mocno.
- Chcesz
tego? – jej kąciki ust delikatnie się uniosły.
- Tak. –
nachylił się i pocałował ją namiętnie. – I tak często tu nocujesz, więc bez
sensu byłoby się dalej tak krzątać od domu do domu. W końcu dasz wolną rękę
Kamilowi. – dziewczyna roześmiała się i poczochrała Janka po włosach. – Kocham
Cię Luiza.
- Ja Ciebie
też, mój Ty misiu. To co z tym jedzeniem? Tak mnie wymęczyłeś, że zgłodniałam.
- Dobra, to
zabieram Cię do restauracji. – wstał z łóżka i zaczął się ubierać.
- Randka? –
skierowała wzrok na niego.
- Randka.
- To muszę
jechać do Kamila, bo przecież w tym nie pójdę. – wskazała palcem na swoje
ubrania.
- We
wszystkim wyglądasz pięknie. – pocałował ją delikatnie. – Widzisz i musisz się
do mnie wprowadzić. Oszczędzilibyśmy trochę czasu.
- Postaram
się szybko ogarnąć Miśku. – powiedziała i zaczęła szybko się ubierać.
Wzięła
telefon do ręki i szybko napisała smsa do Kamila, że zaraz przyjedzie. Wolała
tak zrobić niż przyjść bez uprzedzenia i przyłapać go na czymś ze swoją
dziewczyną.
- Przyjadę
po Ciebie o dziewiętnastej.
- Dobrze
kochanie. – powiedziała Luiza cmokając go w policzek i wyszła posyłając mu
uśmiech.
Po
kilkunastu minutach była już w mieszkaniu brata. Na szczęście był sam. Od razu
skierowała się w stronę swojego pokoju i zaczęła wyrzucać z walizki wszystkie
swoje ubrania. Chciała na randce ze skoczkiem wyglądać olśniewająco. Kamil
zdziwiony nagłym nalotem siostry stanął w drzwiach i oparł się o nie.
- Myślałem,
że zostaniesz u Janka. Właściwie co Ty robisz?
- Szukam sukienki,
bo idziemy razem na kolację. – powiedziała nie odrywając wzroku od swoich
szmat.
- Idziemy?
- No ja z
Jankiem. – pokręciła głową. – Jak myślisz, w tej mu się spodobam? – przyłożyła
do siebie czarną sukienkę z turkusowymi wstawkami i z wcięciem w talii.
Kamil chwilę
popatrzył na siostrę i zrobił skrzywioną minę.
- Takie
cztery na dziesięć. Wyglądasz jak stara panna. – Luiza przymrużyła oczy, a
Kamil się zaśmiał. – Nie no. Poważnie. Nie masz czegoś innego?
Dziewczyna
westchnęła, rzuciła sukienkę w kąt i zaczęła ponownie grzebać po torbie. Same
koszule i bluzy wpadały jej w ręce. Kiedy już miała przekląć pod nosem na samym
spodzie walizki zobaczyła swoją ulubioną bordową sukienkę z wcięciem na plecach
i koronkowymi rękawami. Była pewna, że zostawiła ją u Łukasza, a tu taka
niespodzianka. Z wielkim uśmiechem na
ustach przyłożyła ją do siebie i odwróciła się w stronę brata.
- No teraz
to dziesięć na dziesięć. – uniósł kciuka ku górze. – Jak nic skończycie w
łóżku. Ile ja bym dał, żeby Dagmara się tak ubierała, och. – rozmarzył się.
- Dagmara i
taka sukienka? To jak Ty i kolorowe ubrania. – roześmiała się. – Wybrałeś sobie
dziewczynę ze stylem takim jak Ty, więc już nie narzekaj.
- Ale ja nie
narzekam, chociaż nie pogardziłbym gdyby raz ubrała się w taką kieckę.. –
westchnął.
- Namów ją,
może się uda. Czekaj, muszę się pomalować. – powiedziała i ruszyła w stronę
łazienki.
- Ej, ej. Bo
miałem Ci coś powiedzieć. Łukasz mnie dzisiaj zaczepił pod sklepem. – Luiza
gwałtownie się odwróciła i z przerażeniem spojrzała na niego. – Teraz nie mam
już wątpliwości, że on jest jakiś pier..chory na głowę. Powinni go zamknąć w
Tworkach. Wyobraź sobie, że oskarżył mnie o to, że to ja namówiłem Cię do
romansu z Jankiem.
Luiza głośno
prychnęła.
- Mam
nadzieję, że nie wdawałeś się z nim w zbędne dyskusje. – skrzyżowała ręce.
- Nie, bałem
się, że im dłużej będę w jego towarzystwie to zrobię się taki zidiociały jak
on. – roześmiał się. – Idź się malować, bo nie zdążysz. – powiedział i wyszedł
do kuchni.
Dziewczyna nie dała rady ukryć swojej
irytacji. Czuła, że musi wyjaśnić to z ex narzeczonym jak najszybciej, jednak
teraz postanowiła w pełni oddać się przygotowaniom do randki.
Kilka minut przed dziewiętnastą pod drzwiami czekał już Janek. Kamil
poszedł otworzyć, ponieważ Luiza jeszcze nie skoczyła się szykować. Kierując
rękę w stronę salonu zaprosił skoczka do środka.
- To chyba
jakaś ostra randka się szykuje? – powiedział widząc ubranego Janka w błękitną
koszulę z łatami na łokciach i eleganckich spodniach. – Luiza się jeszcze
pindrzy. Może po piwku?
- Nie,
dzięki, jestem samochodem. – uśmiechnął się.
- Rozumiem,
rozumiem.. Musisz mieć też później siłę w sypialni. – roześmiał się, a Janek
zrobił się cały czerwony na twarzy. Klepnął skoczka po plecach. – Sami swoi Janek.
Siadaj, bo zanim moja siostra się ogarnie.. – westchnął.
Skoczek czuł
się trochę nieswojo. W duchu modlił się, żeby Luiza jak najszybciej wyszła. Mimo
to czuł, że jeszcze kilka wspólnych spotkań i się dogadają.
Z
ciekawością przyglądał się tunelom i kolczykom w uszach brata swojej ukochanej.
Nie umknęło to jego uwadze.
- Co tak
patrzysz? – zaśmiał się Kamil.
- Te dziury
w uszach…
- Tunele.
Pokaże Ci coś. – wstał i podszedł do szafki.
Wziął klej w
sztyfcie, wyciągnął tunel z ucha i włożył sobie ten sztyft do dziury. Janek
prychnął ze śmiechu dosyć głośno. W tym samym czasie w pokoju pojawiła się
Luiza.
- Matko
boska.. Jaki Ty jesteś głupi. – powiedziała na widok swojego brata z klejem w
uchu. – Przepraszam Cię kochanie, ale on jest trochę nienormalny.
Skoczek
wstał na widok Luizy i od razu spoważniał. Nie mógł odwrócić od niej wzroku.
Wyglądała idealnie. Lekki makijaż, bordowa sukienka, czarne szpilki, srebrna
biżuteria. Z minuty na minutę zakochiwał się w niej coraz bardziej.
Podszedł do
niej i pocałował ją w usta.
- Wyglądasz
pięknie.
- No,
całkiem dobra z niej dziunia. – wtrącił się Kamil.
- Chodźmy
już, bo przecież zaraz mu krzywdę zrobię. – zaśmiała się. – Trzymaj się brat!
Kiedy wyszli
na klatkę schodową, Janek klepnął lekko swoją ukochaną po tyłku. Luiza
zachichotała cicho i odwróciła się do niego.
- Podobam Ci
się? – oparła się ręką na poręczy.
- Wyglądasz
idealnie. – pocałował ją. – Szkoda, że nie jesteśmy u siebie, bo zaraz bym Cię
zaniósł do sypialni.
- Och. –
westchnęła. – Trzeba poczekać, najpierw chodźmy coś zjeść bo umieram z głodu. –
pociągnęła go za rękę.
Gdy dotarli na miejsce skoczek
otworzył drzwi samochodu i podał Luizie rękę. Ta z uśmiechem na twarzy wysiadła
z samochodu i mocno ścisnęła torebkę. Janek chwycił ją za rękę i weszli do
środka restauracji. Zajęli stolik na końcu sali i zaczęli wybierać dania z
menu. Po kilku minutach podeszła do nich kelnerka, która zebrała zamówienia.
Odchodząc puściła oczko do Janka. Nie umknęło to uwadze Luizy.
- Co za
głupia krowa. – powiedziała poważnym tonem mierząc kelnerkę od góry do dołu.
- Zazdrosna
jesteś? – roześmiał się.
- Nie, ale
jeżeli jeszcze raz puści do Ciebie oczko włożę jej w to oko widelec.
- Jeszcze
będzie miała drugie. – powiedział przez śmiech.
- To w
drugie włożę nóż.
- Oj
kochanie. – nachylił się i pocałował ją.
Po niedługim
czasie ta sama kelnerka przyniosła im zamówione dania. Luiza nie spuszczała z
niej oka, ale na szczęście wcześniejsza sytuacja się nie powtórzyła. Skoczek z
rozbawieniem patrzył na ukochaną. Podobało mu się to, że była o niego
zazdrosna, chociaż miał nadzieję, że nigdy jej słowa nie zostaną potwierdzone
czynami.
W trakcie
posiłku uśmiechali się do siebie i wymieniali spojrzeniami. Nagle do Luizy
podszedł jakiś mężczyzna z wielkim koszem pełnym kwiatów.
- Proszę, to
dla Pani. Miłego wieczoru. – powiedział i położył obok niej kosz.
Zdziwiona
spojrzała na Janka, który tylko się uśmiechnął. Wyciągnęła z pomiędzy róż
liścik.
„ Tyle gwiazd lśni na
niebie,
Bądź pewna, że ja
zawsze będę kochał Ciebie.
Dla najpiękniejszej i
najcudowniejszej kobiety pod słońcem,
Janek.”
Po
przeczytaniu tego krótkiego wyznania miłosnego kilka łez spłynęło po jej
policzku. Nigdy nikt dla niej czegoś takiego nie zrobił. Poczuła szczęście,
wielkie szczęście. Spojrzała na niego.
- Kocham
Cię. – wyszeptała.
Rano po kolejnej upojnej nocy
spędzonej razem Luiza obudziła się w ramionach Janka. Rozczulającym wzrokiem
spojrzała na niego i złożyła pocałunek na jego ustach. Skoczek obudził się i
pocałował Luizę w usta, przy czym jednocześnie włożył rękę pod jej bluzkę.
-
Jaaaaaanek.. – przeciągnęła.
- Nie moja
wina, że tak na mnie działasz. – powiedział i kontynuował całowanie jej.
- Stop,
stop! Spóźnisz się na trening. – odskoczyła i rzuciła w niego ubraniami. –
Poczekaj na mnie, to pójdę razem z Tobą.
- Ty? Po co?
– zapytał zdziwiony.
- Chcę
zobaczyć jak sobie radzisz.
Jednak tak
naprawdę chciała porozmawiać z Łukaszem i wyjaśnić dlaczego oskarżył Kamila o
rozpad ich związku.
Po wejściu
na teren skoczni Janek od razu poszedł do szatni się przebrać i przygotować do
treningu, a Luiza usiadła na ławeczce i szukała wzrokiem byłego narzeczonego.
Kiedy minęło już kilka minut postanowiła dłużej nie czekać i udała się do jego
biura. Nieśmiało zapukała.
- Proszę. –
usłyszała.
Weszła do
środka. Łukasz szperał w papierach. Chrząknęła. Mężczyzna podniósł głowę znad
kartek i spojrzał na nią zdziwiony.
- Dlaczego
oskarżyłeś Kamila o rozpad naszego związku? – skrzyżowała ręce. – On nie miał
nic z tym wspólnego, więc to było nie na miejscu.
-
Oczywiście. Mhm.
- Więc
proszę z łaski swojej nie zaczepiaj go już. – powiedziała i chciała wyjść,
jednak słysząc, że Łukasz ma jeszcze coś do powiedzenia odwróciła się.
- A Ty
zapanuj nad emocjami swojego Janka, żeby już tak do mnie nie pyskował. I dlaczego
nie powiedziałaś rodzicom, że już nie jesteśmy razem? – dziewczyna wzruszyła
ramionami. – Musiałem się przed nimi tłumaczyć.
- To Ty
podałeś im adres Janka..
- Wydaje mi
się, że powinni się tego dowiedzieć od Ciebie, więc nie miej do mnie pretensji.
– powiedział w między czasie układając papiery.
Ani on ani
Luiza nie usłyszeli kiedy drzwi od pomieszczenia lekko się uchyliły. To był
Maciek, który słysząc głos dziewczyny swojego przyjaciela postanowił
przysłuchać się ich rozmowie.
- Nie
chciałam, żeby tak wyszło.. Przepraszam. Wszystko naprawię... – po usłyszeniu
tych słów Maciek wywnioskował, że Luiza ma zamiar wrócić do Łukasza. Nie czekał
na koniec ich rozmowy tylko od razu postanowił iść z tym do przyjaciela. - … i
nadal będziesz dla niech nieskazitelny. Zresztą, po co ja Cię właściwie przepraszam? - rzuciła i wyszła z jego biura.
------
Cześć kochane!
Och.. Przepraszam Was, że przez ponad dwa tygodnie nie było rozdziału, ale niestety wróciłam do mojego starego nałogu, który pochłania bardzo dużo czasu... Jednak postanowiłam wziąć się w końcu w garść. Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba i nie wyszłam z wprawy pisania.
Jak widać koncepcja trochę mi się zmieniła, bo Łukasza miało już nie być, ale no jest :D
To chyba tyle.. Na szczęście większość Waszych opowiadań udało mi się już nadrobić.
Standardowo, piszcie opinie, komentujcie!
Jeszcze raz przepraszam, buziaki! :*
Jestem! :D
OdpowiedzUsuńWiesz, że zacznę od Maćka.. cholera jasna, jak się podsłuchuje to do końca! Usłyszał to co chciał i teraz pewnie poleci do Janka. I dlatego wyczuwam kłótnię na linii Janek - Luiza.. co za idiota z tego Kota.. (lubię go, no ale podziałał mi na nerwy xd)
A Łukasz niech się lepiej pakuje i ucieka z tego opowiadania, bo mi psuje tutaj wyobrażenie miłości Janka i Lui swoją osobą xD
Hahahahaha.. co ja bredzę?! XD
Efekt obudzenia mnie o 4 przez Ciebie :D
Pozdrawiam i czekam na next ;**
Jestem :)
OdpowiedzUsuńUdało mi się znaleźć chwilę ;) ale na takie genialne rozdziały, zawsze się znajdzie czas ;)
W sumie nadal wiele mnie zastanawia... Hm...
Wydaje mi się, że Łukasz trochę naskoczył za bardzo na Kamila... Chociaż w sumie, poniosły go emocje.
Luiza i Jasiek są tacy kochani ;)
Ale, ale... Maciek! Nie wolno podsłuchiwać! A jak już to do ostatniego słowa... Oj, Kocie...
Coś mi się wydaje, że teraz powie Jankowi wszytko co usłyszał... A powie na pewno! Jan na pewno nie będzie zadowolony...
No więc co? ;)
Czekam na następny :)
Pozdrawiam i weny :)
Buziaki ;*
O ja ! Jaki dlugggi! Kochana czekać na takie cudo to ja mogę nawet z dwa lata. Och ten Janke on jest taki słodki ze łzy mi lecą z oczu. Ja też chce taka miłość. A Kamil dobry człowiek, Łukasz zbyt pochopnie to oskarżył. On we wszystkich widzi winę ale nie w sobie to jest głupie niech zastanowi się nad sobą! Kochana moja, takie cudo napisałaś ze aż czytając płakałam się. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńO ja ! Jaki dlugggi! Kochana czekać na takie cudo to ja mogę nawet z dwa lata. Och ten Janke on jest taki słodki ze łzy mi lecą z oczu. Ja też chce taka miłość. A Kamil dobry człowiek, Łukasz zbyt pochopnie to oskarżył. On we wszystkich widzi winę ale nie w sobie to jest głupie niech zastanowi się nad sobą! Kochana moja, takie cudo napisałaś ze aż czytając płakałam się. Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńJuż jestem!
OdpowiedzUsuńNo, no, no. Rozdział pierwsza klasa. Cudowny, taki romantyczny!♥
Po części rozumiem zachowanie Łukasza. Ma żal do Luizy, że go zostawiła i teraz szuka kogoś kto jest temu winny. No ale powinien też pomyśleć nad swoim zachowaniem, a nie od razu naskakiwać na niczemu winnego Kamila.
Widać, że Janek wziął ten związek bardzo poważnie, skoro chce żeby Luiza się do niego wprowadziła. Ogólnie to jest mega urocze jak on się tak o nią troszczy i w ogóle. Jest bardzo kochany!
Teraz zapewne znów się trochę namiesza, bo Maciek podsłuchał rozmowę Łukasza i Luizy, ale tak trochę nie dokładnie. Jeśli powie o tym co się dowiedział Jankowi, to pewnie nie będzie już tak wesoło.
Z niecierpliwością czekam na kolejny i duużo weny życzę.
Buziaki. ;*
Jestem.Wy acz ze dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńAetyt rośnie w miarę jedzenia...czytania. Jak ja lubię Kamila.Kocham jego teksty.
Janek słusznie zdecydował aby samemu nie zaczepiać Łukasza.
Luiza i Kamil to idealne rodzeństwo.Swietbie się dogadują i ufają sobie.
A Maciek to mnie zaczyna denerwować. Co tyljo usłyszy nawet do końca to już do Janka. Tak powstają plotki...jak ta stara plotkara .Ehhb co z tego wyniknie.
Dziękuję ze użyłaś 4/10 a nie 2/10 bo bym chyba wyskoczyła byn z okna.A mieszkam na parterze
wiec...
Rozdział cudo.Nie przepraszam za nieobecność bo każdy ma prawo do chwili wytchnienia i zapomnienia bynajmniej nie o pisaniu bo tym nie zapomniałaś.
Czekam na następny. Weny I buźki :***
Wybacz ze tak nie składnik, ale za chiny nie wiem jak wyłączyć autokorekte i czasem wychodzą te zdanie gorzej niż w przedszkolu.Nie mniej jednak mam nadzieje ze coś zrozumialas. ;)
UsuńW końcu udało mi się wszystko nadrobić! ;D
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że opowiadanie bardzo mi się spodobało ;) bardzo lekko się je czyta, jest przemyślane i takie przejrzyste, że tak powiem ;d no i sama akcja genialna ;) nie jest prosta, każdy bohater ma bardzo złożoną psychikę, nikt nie jest święty.
Cóż muszę przyznać że Łukasz jest tu trochę taką postacią tragiczną... Narzeczona zdradziła go i odeszła kiedy chciał wszystko naprawić... naprawdę scena kiedy przyszedł z winem i chciał spędzić z nią czas, a ona pojechała do rodziców rozdziera serce... z drugiej strony Luiza byłaby nieszczęśliwa będąc z nim... też by go ranią. A zachowanie Janka względem Łukasza nie podobało mi się wgl ;/ co jak co ale on jest jego trenerem, należy mu się szacunek. Sam się drogi Janek nie wytresował. I te żałosne prowokacje że idzie do swojej Luizki. Dobrze że Maciek mu nagadał, szkoda że nie zrozumiał.
Z drugiej strony Janek jest taki słodki i kochany ;3 Te kwiaty dla Luiza, kolacja ;)
Hmmm Maciek chyba coś namiesza swoim wscibstwem.. chociaż Luiza mogła powiedzieć Jankowi prawdę i nic by się nie stało..
czekam niecierpliwie na kolejny i napewno dodam do obserwowanych jak wejdę na komputer ;*
Pozdrawiam! ;*
O mój Boże! Rozdział jest fantastyczny! ♥
OdpowiedzUsuńPodoba mi się w nim absolutnie wszystko! :)
Podczas rozmowy Łukasza z Kamilem była nieco poirytowana... Nie zachowaniem Łukasza. Nie zachowaniem Kamila. Raczej bezceremonialnym obrzucaniem siebie nawzajem błotem... Oboje nie mają pięciu lat i chyba powinni zapanować nad swoimi czynami, a tym bardziej nad słowami.
Wydaje mi się, że Maciek ma rację i Janek powinien nieco odpuścić trenerowi. Dla dobra drużyny. Myślę, że w tej sytuacji adekwatne będzie stwierdzenie: trafiła kosa na kamień.
Luiza i Jasiek tak się kochają... Aż serce rośnie, kiedy się ich razem widzi... Takie randki... Ach, sama chciałabym takową przeżyć. :D
Na koniec - podsłuchiwacz Kot i źle wyciągnięte wnioski. Z pewnością będzie ciekawie. ^^
Czekam na kolejny! ♥
Buziaki! :*
Witaj, kochana!
OdpowiedzUsuńNadrobilam i jestem. Kiedy będzie moja kolejna wizyta nie mam pojęcia. To szkoła mnie wykończyć...
No, więc rozumiem trochę Łukasza. On cierpi i chce zwalić winę na wszystkich innych. Szkoda mi go.
Janek i Luiza są tu świetna para. Naprawdę wspaniali i kochający się to widać. Ten bukiet był tak świetny, że jej.
Kamil... To intrygująca postać w tym opowiadaniu. Bardzo go polubiłam. Kocha swoją siostrę.
I Maciek... Ach ten Maciek, który podsluchuje i złe zrozumie xd Co do rozmowy z Jankiem to miał rację, ale teraz to przeczuwam kłopoty wowoalne przez niego.
Czekam na next. Powiadom, jeśli byś mogła.
Pozdrawiam
Anahi
Wszystko pięknie ładnie, tylko niepokoi mnie ta krew cieknąca z nosa i siniaki Luizy. Boję się, że okaże się, że jest na coś chora i to zepsuje jej szczęście z Jankiem. O ile wcześniej nie zrobi tego Maciek, po tym jak usłyszał wyrwany z kontekstu fragment rozmowy... Ale cóż, jakieś komplikacje muszą się pojawić, bo inaczej byłoby nudno :D
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam za tak długą nieobecność. Postaram się więcej nie robić takich zaległości :)
Całuję :*
To opowiadanie jest fantastycznie fantastyczne! Cały dzień leżę chora w łóżku i to pozwoliło mi przeczytać każdy rozdział od deski do deski. Masz wielki talent i naprawdę miło czyta się to opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńPodzielam zdanie koleżanki wyżej, jeśli Luiza jest na coś chora to będzie to nieprzyjemne.. Co prawda ma Janka, ale wiadomo, że choroba czasem staje na drodze do szczęścia,. Mam nadzieję, że jednak będzie wszystko dobrze. Natomiast Maciek... eh oby nie skleił z tego ciekawej historyjki bo to może nieźle namieszać. ;)
Pozdrawiam i życzę dużo weny ;*
Świetne opowiadanie! Dopiero teraz tu trafiłam, ale powoli nadrabiam wszystko i strasznie mi się podoba. Wkręciłam się w tą historię i czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńSKOKInews.com - Skoki narciarskie - Nasza i Wasza Pasja!